Jak piszemy dzisiaj w „Rzeczpospolitej", w ciągu ostatnich dziesięciu lat zainwestowały poza Polską ponad 41 mld euro. T?o znakomita wiadomość.
Prof. Witold Kieżun w „Patologii transformacji" krytykuje nadmierną otwartość naszej gospodarki na ekspansję zagranicznych podmiotów. Wskazuje, że staliśmy się po roku 1989 wręcz kolonią wykorzystywaną przez obcy kapitał. To bardzo ostra i kontrowersyjna teza, biorąc pod uwagę naszą słabość ekonomiczną w stosunku do Zachodu ?25 lat temu.
Warto jednak krytycznie spoglądać na toczącą się wokół nas rywalizację. Kryzys 2008 r. udowodnił nam, że kapitał ma narodowość ?– mówił o tym dobitnie na naszych łamach Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK – banku, który, co podkreślmy, należy do hiszpańskiego Santandera. Dlatego warto spoglądać na otaczające nas procesy gospodarcze i polityczne przez pryzmat narodowej rywalizacji. ?Wokół nas toczy się ?wojna – o ludzi, kapitał, ?nowe rynki, zyski, wpływy, władzę. Naiwnością byłoby sądzić, że sprawy mają się inaczej.
W tym kontekście tak ważna jest informacja o odważnych polskich firmach, które atakują zagraniczne rynki. Nie miejmy złudzeń. Doprowadza to często wielkich tego świata do furii. Wczoraj na przykład pisaliśmy, że Związek Niemieckiego Przemysłu Meblowego skarży się na nasze firmy meblarskie do Brukseli. Powodem jest rzekomy zalew tanich produktów z Polski. Bardziej przypomina to czarny PR, niż odpowiada rzeczywistości.
Jeśli faktycznie chcemy gonić bogaty Zachód, musimy stawiać na innowatorów, eksporterów, zdobywców rynków, po prostu na odważnych. Tych, którzy nie boją się podjąć ryzyka konkurowania w obcym środowisku. Tylko własne marki, firmy, innowacyjne produkty mogą zagwarantować, że będziemy żyć na poziomie przeciętnego Niemca czy Holendra. Nawet kosztem ich zamożności. Oni o tym wiedzą. I dlatego nie zawsze grają fair.