W trakcie wizyty Władimira Putina u Kim Dzong Una oba reżimy podpisały traktat o strategicznym partnerstwie, który przewiduje pomoc na wypadek agresji przeciw jednemu z nich. Nie wiadomo dokładnie, co w nim się znalazło, ale nie to ma decydujące znaczenie.
Putin po raz kolejny rzuca wyzwanie Zachodowi
Rosyjskiemu przywódcy chodzi bowiem o posłanie kolejnego sygnału w stronę Zachodu. Na początku czerwca, w czasie Petersburskiego Forum Ekonomicznego zapowiadał, że może przekazać broń krajom wrogim zachodnim demokracjom, by „uderzyły w czułe miejsca”. Wszystko z powodu zgody na używanie zachodniej broni do uderzeń na rosyjskie terytorium.
Czytaj więcej
Tuż przed świtem (czasu lokalnego) Władimir Putin wylądował na lotnisku w Pjongjangu, rozpoczynając swoją pierwszą od 24 lat oficjalną wizytę w Korei Północnej.
O tej samej przyczynie mówił po podpisaniu umowy z Kim Dzong Unem, zarzucając Zachodowi że „rażąco naruszył wzięte na siebie ograniczenia w ramach różnorodnych, międzynarodowych zobowiązań”. Tak więc rosyjski przywódca daje do zrozumienia, że jego petersburska zapowiedź ziściła się w Korei.
Dlaczego Rosja jest bezkarna na arenie międzynarodowej
Na razie jednak to Rosja zaopatruje się w koreańskie uzbrojenie w Pjongjangu, a nie odwrotnie. Można też powątpiewać, czy Kreml obecnie dostarczy Kimowi swoją broń. Przede wszystkim dlatego, że sam nie ma zbędnej, dba o to ukraińska armia.