"Kończ waść, wstydu oszczędź" na liście mylnie interpretowanych tekstów kultury może się równać chyba tylko z "Murami" Jacka Kaczmarskiego i piosenką 2+1 "Windą do nieba" uparcie graną na weselach.
Problem z "Murami" jest taki, że są one entuzjastycznie odśpiewywane na różnych protestach przeciwko władzy uważanej za zbyt opresyjną, podczas gdy puenta tego utworu wskazuje, że finał rewolucji polegającej na burzeniu murów to wzniesienie nowych, ale ten akurat fragment rzadko jest na owych protestach dośpiewywany. Podobnie jest z "Windą do nieba" na weselach - wszyscy entuzjastycznie odśpiewują refren piosenki o małżeństwie z rozsądku i straconej nadziei na wielką miłość, choć pewnie większość życzy jednak dobrze młodej parze.
"Kończ waść, wstydu oszczędź" - kto kończy, a komu oszczędzany jest wstyd?
Podobnie jest z owym cytatem z "Potopu". W ostatnich dniach słowa "Kończ waść, wstydu oszczędź" kierowali do Mateusza Morawieckiego Marek Sawicki z PSL, Rafał Trzaskowski z KO i, w piątek, marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Łatwo się domyślić co chcieli powiedzieć - każdemu z nich chodziło o to, by premier zakończył straceńczą misję tworzenia rządu, który nie ma szans na większość, a w jego skład wejdą zapewne ci, którzy wyciągną najkrótsze zapałki i oszczędził sobie wstydu. Problem w tym, że w rzeczywistości powiedzieli coś zupełnie odwrotnego.
Czytaj więcej
Ludzie podjęli decyzję 15 października, a dopiero 15 grudnia ci, którzy trzymają dziś kontrolę nad niektórymi sferami państwa, pozwolą woli Polek i Polaków się ziścić - mówił na konferencji prasowej w Białymstoku marszałek Sejmu, Szymon Hołownia.
W "Potopie" słowa "kończ waść, wstydu oszczędź" wypowiada Andrzej Kmicic w momencie, gdy w czasie pojedynku jest ośmieszany przez Michała Wołodyjowskiego i prosi go, aby ten skrócił jego męki. Słowa te są więc prośbą o litość, a nie apelem do przeciwnika, aby dla swojego dobra skapitulował. Cytat ten, wyrwany z kontekstu, może być mylnie interpretowany ze względu na elipsę, w rzeczywistości mógłby bowiem brzmieć: "kończ waść, wstydu mi oszczędź" i wtedy zapewne byłby używany poprawnie (czyli, mówiąc precyzyjnie, pewnie nie byłby w ogóle stosowany, bo rzadko kto czuje potrzebę apelowania, by go dobić). W sytuacji, w której słowa te padają w "Potopie" takie doprecyzowanie nie jest jednak potrzebne, bo nikt nie ma wątpliwości kto ma kończyć pojedynek Wołodyjowskiego z Kmicicem i komu ma być oszczędzony wstyd.