Najważniejsi politycy PiS rzucili się na „Zieloną granicę” jak wygłodniałe wilki. Wydawało się, że nie ma lepszego tematu dla obecnej władzy jak ogłoszona przez nich „antypolskość” reżyserki i jej dzieła. Wszyscy – włącznie z prezydentem Andrzejem Dudą – przekroczyli przy tym granicę możliwych do stosowania publicznie epitetów, oskarżeń i hejtu. W efekcie, atmosfera linczu sprowokowała demonstracje brunatnych bojówek pod kinami i pośrednio – fizyczny atak na jednego z liderów KO, Borysa Budkę, dokonany przez mężczyznę wykrzykującego slogany prosto z mediów społecznościowych polityków PiS. Wszystko to jednak napędziło także publiczność do kin.
Rezultat? Na kilka dni znikła z debaty publicznej sprawa załamania się stosunków polsko-ukraińskich i nieudolność władzy w sprawie przekraczającego naszą granicę zboża. Ale skandowanie hasła „murem za polskim mundurem” i oskarżenia Holland o to, że jest „nazistowską propagandystką”, wzmocniły także skandaliczny wydźwięk afery wizowej. Bo „Zielona granica” to film o losie tych, którzy na polskie wizy nie mieli szans. Którym odmówiono nawet sprawdzenia, kim są i co spowodowało, że uciekli ze swoich krajów. To mężczyźni, kobiety i dzieci, w sprawie których wiceminister Piotr Wawrzyk nie interweniował w konsulacie. I którym nie dano nadziei na ochronę międzynarodową – wbrew prawu i sumieniu.
Sondaż IBRiS dla „Rzeczpospolitej” i RMF FM pokazuje jednak, że nie udało się rozpętać ogólnonarodowej nagonki. A jedyny pozytywny efekt dla PiS to być może zmobilizowanie części brunatnego elektoratu i odebranie go Konfederacji. To jednak nie narodowcy przesądzą o wyniku wyborów, tylko mobilizacja opozycji. Bo PiS ma coraz mniejsze szanse na pozyskanie niezdecydowanych. Z każdym osobistym atakiem na aktorów czy samą Holland, na jej pochodzenie i rodzinę, partia władzy traci kolejną niewielką szansę na pozyskanie kogoś, kto się zastanawia, jak zagłosować. Ci wyborcy nie lubią awantur, nie rzucą się do gardła politykom opozycji, nie zorganizują bojówki pod kinem. Oni co najwyżej zostaną w domu i włączą jakiś serial.
Czytaj więcej
Najwięcej ankietowanych w sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej", w tym głosujących na PiS, uważa że „Zielona granica” Agnieszki Holland nie wpłynie na wynik wyborów parlamentarnych.
Spirala nienawiści może prowadzić do jednostkowej agresji, tak jak w przypadku zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Ale polskie społeczeństwo nie składa się z zabójców. Sączona zewsząd jadowita propaganda pogorszy pewnie stan psychiczny najgorliwszych wyznawców, ale nie przesądzi o wyniku wyborów, bo ten zależy od czego innego. Zaledwie 16 proc. wyborców PiS uważa, że awantura wokół filmu Holland pomoże ich ulubionej partii wygrać wybory. To dobrze pokazuje, jak bardzo politycy PiS się zagalopowali.