Zuzanna Dąbrowska: Polska nie tylko dla Polaków

Brak polityki migracyjnej skazuje nas na niedobór rąk do pracy i kulturową nudę. Migrantów i uciekinierów – na dalszą tułaczkę i brak perspektyw, a czasem śmierć. Przyszła pora otworzyć drzwi dla nowych obywateli: oni już tu są.

Publikacja: 25.04.2023 03:00

Ukraińscy uchodźcy na dworcu w Przemyślu

Ukraińscy uchodźcy na dworcu w Przemyślu

Foto: Bloomberg

Według danych GUS liczba ludności Polski w końcu 2022 r. wyniosła 37 mln 767 tys., czyli o ok. 141 tys. mniej niż rok wcześniej. Nasz kraj notuje ujemny przyrost naturalny, w Polsce nie ma prostej zastępowalności pokoleń. Nadzieją dla naszego rynku pracy jest więc migracja.

Ale Polska po roku 1945 nie jest krajem wielonarodowym ani wielokulturowym. Powojenne granice wzdłuż Bugu spełniły marzenie Romana Dmowskiego, odcinając nas od innych wschodnich narodów. Wcześniej Żydzi zostali wymordowani, a resztę wypchnięto z kraju. Dlatego kilka pokoleń rodaków wyrosło w przekonaniu, że oczywiste jest, iż obywatel Polski to Polak. I nie miała na to wpływu niewielka obecność mniejszości narodowych na Śląsku czy Podlasiu. Obywatel – Polak – katolik, taka triada budowała tożsamość całego społeczeństwa, niezależnie od prawdziwych korzeni, wiary czy bezwyznaniowości.

Czytaj więcej

Jak wojna zmieniła społeczność ukraińską w Polsce? Więcej osób zamożnych i kobiet

To się jednak właśnie może zmienić. Nie da się ignorować wojny w Ukrainie i terroru w Białorusi. I jeśli do naszego kraju przyjeżdżają setki tysięcy uchodźców, to oczywiste jest, że część z nich się u nas zaaklimatyzuje, zawrze małżeństwa i postanowi zostać polskimi obywatelami. W zeszłym roku wydano prawie 10 tys. pozytywnych decyzji w tej sprawie, ponad połowę wobec Ukraińców. To wyraźnie więcej niż w poprzednich latach. Ale czy dużo? To niewielki ułamek w porównaniu z liczbą obywateli, których ubyło.

Czytaj więcej

Rekordowa liczba cudzoziemców z polskim obywatelstwem. Najwięcej Ukraińców

Od półtora roku trwa horror na granicy polsko-białoruskiej polegający na wypychaniu migrantów podrzucanych tam przez reżim Łukaszenki. Ludzie giną, ich ciała są odnajdywane po miesiącach, nie otrzymują ochrony międzynarodowej. Rzadko mają szansę powiedzenia, dlaczego uciekają, co potrafią, jakie są ich marzenia. A może okazałoby się, że są Polsce potrzebni? Te same pytania potrafimy już zadawać Ukraińcom i Białorusinom, choć i im nie jest lekko przebijać się przez struktury polskiego państwa.

Polska może dziś skorzystać z szansy, której nie dano nam po wojnie: budowy wielokulturowego społeczeństwa, bogatego w różną wrażliwość oraz umiejętności i doświadczenia obywateli. Różnorodność może budzić także problemy, to pewne. Ale czy teraz ich nie mamy?

Według danych GUS liczba ludności Polski w końcu 2022 r. wyniosła 37 mln 767 tys., czyli o ok. 141 tys. mniej niż rok wcześniej. Nasz kraj notuje ujemny przyrost naturalny, w Polsce nie ma prostej zastępowalności pokoleń. Nadzieją dla naszego rynku pracy jest więc migracja.

Ale Polska po roku 1945 nie jest krajem wielonarodowym ani wielokulturowym. Powojenne granice wzdłuż Bugu spełniły marzenie Romana Dmowskiego, odcinając nas od innych wschodnich narodów. Wcześniej Żydzi zostali wymordowani, a resztę wypchnięto z kraju. Dlatego kilka pokoleń rodaków wyrosło w przekonaniu, że oczywiste jest, iż obywatel Polski to Polak. I nie miała na to wpływu niewielka obecność mniejszości narodowych na Śląsku czy Podlasiu. Obywatel – Polak – katolik, taka triada budowała tożsamość całego społeczeństwa, niezależnie od prawdziwych korzeni, wiary czy bezwyznaniowości.

Komentarze
Orędzie Hołowni. Gdzie Duda i Tusk się biją, tam marszałek chce skorzystać
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Orędzie Andrzeja Dudy. Prezydent patrzy na UE oczyma PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Tusk i Kaczyński zmienią wybory do PE w referendum o przyszłości Unii?
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier Kaszub zrozumiał Ślązaków
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił