Tomasz Krzyżak: Ambasador Rosji w nuncjaturze. Watykańska polityka „wyciągniętej dłoni”

Czy faktycznie abp Pennacchio popełnił błąd? Z polskiego punktu widzenia – zwłaszcza w kontekście wojny w Ukrainie i nakładanych na Rosję sankcji – tak. Ale trzeba na sprawę patrzeć na kilku poziomach.

Publikacja: 28.10.2022 17:40

Abp. Salvatore Pennacchio, nuncjusz apostolski w Polsce

Abp. Salvatore Pennacchio, nuncjusz apostolski w Polsce

Foto: Eliza Bartkiewicz/episkopat.pl

Nuncjusz Apostolski w Polsce zaprosił na przyjęcie rosyjskiego ambasadora, a ten skorzystał z zaproszenia i na imprezę przyszedł. Dla części gości okazało się być to kłopotem i przyjęcie po cichu opuszczali. W nuncjaturze – choć był zaproszony – nie pojawił się przedstawiciel polskiego MSZ. Nie dlatego, że wiedział o tym, że będzie tam ambasador Rosji lecz dlatego, że zatrzymały go inne obowiązki. Niemniej resort dyplomacji czuje się nieco „skonsternowany”, bo prosił, by informować go o imprezach, na które zapraszany jest przedstawiciel Federacji Rosyjskiej.

Kiedy w czwartek późnym popołudniem opublikowaliśmy informację o przyjęciu u abp. Salvatore Pennacchio natychmiast pojawiły się głosy oburzenia. Wszak w Ukrainie trwa wojna, a Rosja miała być izolowana na wszystkich poziomach – także spotkań dyplomatycznych. Pojawiły się także głosy, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych winno w związku z tym zgrzytem wezwań nuncjusza na dywanik i oznajmić mu, że nie życzy sobie tego typu zachowań. Czy tego typu żądania są słuszne? Czy faktycznie abp Pennacchio popełnił jakiś błąd?

Czytaj więcej

Dyplomatyczny zgrzyt. Ambasador Rosji na przyjęciu u nuncjusza w Warszawie

Z polskiego punktu widzenia – zwłaszcza w kontekście wojny w Ukrainie i nakładanych na Rosję sankcji – jest to błąd. Co widać było zresztą w licznych komentarzach. Ale trzeba na sprawę patrzeć na kilku poziomach.

Ani Polska, ani Stolica Apostolska po wybuchu wojny nie zerwały z Rosją stosunków dyplomatycznych. Nie zrobił tego także żaden inny kraj. Nuncjusz jest dziekanem korpusu dyplomatycznego akredytowanego w Polsce i trudno, by na kurtuazyjne przyjęcie, na którym żegna się dyplomatów kończących misję w naszym kraju i jednocześnie wita nowych nie zaprosił przedstawiciela Rosji. Byłoby to co najmniej niestosowne. Niemniej niestosowny ze strony nuncjatury był brak informacji dla pozostałych gości, że zaproszenie wystosowano także do Siergieja Andriejewa. Gdyby takowa była, to ci, którzy nie chcieliby się z nim zobaczyć po prostu by nie przyszli. Nie trudno sobie np. wyobrazić konsternacji ze strony ambasadora Ukrainy, który w nuncjaturze spotkałby przedstawiciela kraju, który zaatakował zbrojnie jego ojczyznę. Na szczęście – wedle naszych ustaleń – ambasadora Ukrainy w nuncjaturze nie było, bo miał inne obowiązki. Ale gdyby przyszedł? Pracownikom nuncjatury zabrakło zatem nieco wyobraźni.

Nuncjusz jest w Polsce reprezentantem Stolicy Apostolskiej. Nie prowadzi polityki samodzielnie lecz wykonuje polecenia zza Spiżowej Bramy. Od początku konfliktu w Ukrainie Watykan usiłuje prowadzić politykę koncyliacyjną. Papież najpierw długo nie wspominał agresora i choć wyrażał solidarność z Ukraińcami, podkreślał, że to co dzieje się na Ukrainie jest zbrodnią i wysyłał do Kijowa swoich przedstawicieli, to jednocześnie prowadzi rozmowy z Rosją. Ta polityka „wyciągniętej dłoni”, która mimo wszystko zakłada dialog z agresorem, być może w jakiejś nieodległej perspektywie zakończony rozmowami pokojowymi (Watykan jest gotów zorganizować spotkanie między prezydentami Rosji i Ukrainy) u światowej opinii publicznej poklasku nie znajduje. A mimo to papież jest konsekwentny i chce rozmawiać zarówno z Putinem, jak i Zełenskim. Trudno zatem oczekiwać, że znad Tybru pójdzie nad Wisłę komunikat, by izolować ambasadora Rosji.

Czytaj więcej

Wizyta ambasadora Rosji w Nuncjaturze Apostolskiej. Rzecznik Episkopatu tłumaczy

I wreszcie trzeba na watykańską politykę patrzeć poprzez pryzmat religii. Nadrzędnym celem Kościoła jest doprowadzenie wszystkich ludzi do zbawienia. Także tych, którzy wydają się na wskroś przesiąknięci złem. Kościół – a na jego czele na ziemi stoi przecież papież – ma zatem zrobić wszystko, by skłonić człowieka do tego, by się nawrócił. Sztuka ta nie uda się jeśli obłoży się go klątwami, wykluczy z grona rozmówców, itp. Zatrzaśniętych w ten sposób drzwi raczej nie uda się już otworzyć. Oczywiście nie można przy tym zapominać o tych, którzy cierpią, a papież o nich nie zapomina – czego wyraz dawał też nie jeden raz.

Ten wymiar religijny bardzo często kłóci się, a czasami idzie wręcz pod prąd – czego zresztą jesteśmy świadkami od paru miesięcy - z wymiarem politycznym. Oba światy wydają się być nie do pogodzenia. Bo czegokolwiek Kościół by nie zrobił, to właśnie na poziomie politycznym naraża się na krytykę. Wiele razy było tak w przeszłości, jest także obecnie. I wiele razy okazywało się, że takie podejście Stolicy Apostolskiej przynosiło oczekiwany rezultat. Czy tak będzie i tym razem czas pokaże.

Nuncjusz Apostolski w Polsce zaprosił na przyjęcie rosyjskiego ambasadora, a ten skorzystał z zaproszenia i na imprezę przyszedł. Dla części gości okazało się być to kłopotem i przyjęcie po cichu opuszczali. W nuncjaturze – choć był zaproszony – nie pojawił się przedstawiciel polskiego MSZ. Nie dlatego, że wiedział o tym, że będzie tam ambasador Rosji lecz dlatego, że zatrzymały go inne obowiązki. Niemniej resort dyplomacji czuje się nieco „skonsternowany”, bo prosił, by informować go o imprezach, na które zapraszany jest przedstawiciel Federacji Rosyjskiej.

Pozostało 89% artykułu
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego