Niestety, nie oznacza to, że potrzeby lokalowe Polaków zostały już zaspokojone. Wręcz przeciwnie. Jednak problemu braku lokali nie rozwiążą sami deweloperzy.Nie jesteśmy bogatym społeczeństwem. Bardzo wielu rodaków nie stać na zakup nowych, drogich mieszkań. Ostatnio ich ceny przestały wprawdzie rosnąć, ale w górę ruszyły stopy procentowe, a to też oznacza podwyższenie kosztów. Wzrost odsetek o 1 punkt procentowy podnosi miesięczną ratę kredytu o ok. 100 zł. A przecież już wcześniej wiele rodzin kupowało mieszkania, choć tak na- prawdę nie było ich na to stać.
Dziś ceny mieszkań w Polsce są na poziomie bogatych krajów i często nie przystają do polskich realiów. Najbogatsi rozwiązali już swoje problemy lokalowe, ale średnio zarabiający mają z tym kłopoty. O najbiedniejszych nie ma co mówić.
Dlatego trzeba stworzyć warunki, by deweloperzy mogli obniżyć ceny mieszkań. Przede wszystkim trzeba załatwić problem braku planów zagospodarowania przestrzennego. Jeżeli uda się zmusić samorządy do ich sporządzenia, to spadną ceny gruntów, a przy okazji Centralne Biuro Antykorupcyjne będzie się mogło zająć innymi sprawami. W końcu ostatnie głośne afery korupcyjne były wynikiem kłopotów z brakiem tych planów.Druga sprawa to budownictwo społeczne. Czyli coś, co praktycznie nie istnieje. Tym, których nie stać na zakup lokali po komercyjnych cenach, mieszkania oferują samorządy oraz towarzystwa budownictwa społecznego, ale tego jest za mało. Zresztą ludzie nie chcą korzystać z oferty TBS – czynsze tam są bowiem za wysokie.
Rozwiązanie tego problemu jest pilnym zadaniem dla nowego rządu i wymaga poświęcenia pieniędzy z budżetu. Ważne jest, by tych dotowanych mieszkań mogło być jak najmniej. By komercyjne budownictwo było jak najtańsze i by jak najwięcej ludzi było na nie stać.