Tematu niemieckich roszczeń nie da się ominąć

To dobrze, że Władysław Bartoszewski podjął kwestię zamknięcia przez Niemcy problemu roszczeń majątkowych w drodze ustawowej. Szanujemy deklaracje kanclerzy Niemiec – w tym także Angeli Merkel – którzy odcinają się od roszczeń obywateli swojego kraju.

Publikacja: 26.12.2007 21:55

Jednak nie jest roztropne pozostawianie tak drażliwej sprawy z jednej strony pieniaczom, a z drugiej europejskim trybunałom. Niezbędna jest przyjęta przez niemiecki parlament ustawa, która ostatecznie zamknie sprawę.

Prof. Bartoszewski ma rację, kiedy deklaruje, że taka ustawa – będąca najlepszym sposobem na zamknięcie ust rozmaitym awanturnikom – jest bardziej potrzebna naszym zachodnim sąsiadom niż nam. Jeśli Niemcy chcą porównywać pojednanie z Polakami do pojednania francusko-niemieckiego, muszą relacje między oboma państwami oddzielonymi Odrą zdefiniować równie jednoznacznie i precyzyjnie, jak opisali kiedyś swoje stosunki z sąsiadami zza Renu. Bo właśnie dzięki takiej precyzji i dokładności w rozwiązywaniu wszelkich spornych kwestii nie istnieje we współczesnych Niemczech pole działania dla krzykaczy, którzy gardłowaliby o majątkach w Alzacji i Lotaryngii, a przecież te ziemie także należały kiedyś do państwa niemieckiego.

Deklaracje Władysława Bartoszewskiego wskazują, że pewnych tematów w relacjach polsko-niemieckich nie da się ominąć, wynikają one bowiem z wymogów polskiej racji stanu, które były i są takie same dla rządu poprzedniego i obecnego. Polityka zagraniczna to nie tylko kwestia stylu, ale i interesów państwowych.

Być może trudności z przekonaniem Niemców do polskiego stanowiska powinny skłonić rząd Donalda Tuska do większego umiaru w ocenianiu wysiłków poprzedników. Nie można być skutecznym, gdy w naszych relacjach z zachodnimi sąsiadami jednocześnie deprecjonuje się wcześniejszą politykę braci Kaczyńskich i zabiega o te same sprawy co oni.

Dlatego lepiej byłoby już zamknąć polskie powyborcze remanenty i zacząć koordynować wspólną politykę zagraniczną na linii rząd – prezydent. Polska racja stanu tylko na tym skorzysta.

Jednak nie jest roztropne pozostawianie tak drażliwej sprawy z jednej strony pieniaczom, a z drugiej europejskim trybunałom. Niezbędna jest przyjęta przez niemiecki parlament ustawa, która ostatecznie zamknie sprawę.

Prof. Bartoszewski ma rację, kiedy deklaruje, że taka ustawa – będąca najlepszym sposobem na zamknięcie ust rozmaitym awanturnikom – jest bardziej potrzebna naszym zachodnim sąsiadom niż nam. Jeśli Niemcy chcą porównywać pojednanie z Polakami do pojednania francusko-niemieckiego, muszą relacje między oboma państwami oddzielonymi Odrą zdefiniować równie jednoznacznie i precyzyjnie, jak opisali kiedyś swoje stosunki z sąsiadami zza Renu. Bo właśnie dzięki takiej precyzji i dokładności w rozwiązywaniu wszelkich spornych kwestii nie istnieje we współczesnych Niemczech pole działania dla krzykaczy, którzy gardłowaliby o majątkach w Alzacji i Lotaryngii, a przecież te ziemie także należały kiedyś do państwa niemieckiego.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka