W przypadku Expo widać było, że władze państwowe – i te z PiS, i te z PO – nie włożyły wiele serca i energii, by walczyć o kandydaturę Wrocławia. Tym razem tego zarzutu postawić nie można. Czemu więc się nie udało?

Formalnie rzecz biorąc – Węgrzy znaleźli lepszy argument dla europejskich partnerów. Ale tak naprawdę problemem jest słabość polskiej dyplomacji. Od lat mówi się o tym, że kadry MSZ średniego szczebla, i te w kraju, i te za granicą, to nie jest – mówiąc delikatnie – pierwsza liga światowa. Nie chodzi o ministrów czy ich zastępców. Ale bardzo brakuje nam dobrych, sprawnych i aktywnych kadr dyplomatycznych.

Reforma polskiej dyplomacji to zadanie na lata. Potrzeba na to i jasnej wizji, i determinacji rządu oraz prezydenta. Można budować tanie państwo, ale są sytuacje, gdy trzeba wydać znacznie poważniejsze pieniądze niż dotychczas. Bo skoro polscy dyplomaci są fatalnie opłacani, to jak mamy przyciągać najlepszych ludzi do pracy w MSZ?

W dobre kadry trzeba inwestować. Taka inwestycja, choć mało popularna, w końcu się opłaci. A dzięki sprawnym dyplomatom można wiele więcej zyskać w negocjacjach, można więcej załatwić. I można wykorzystywać choćby takie szanse jak te, którą był Europejski Instytut Technologiczny.