Co gorsza, także wielu polityków Starego Kontynentu uzna takie rozwiązanie za wspaniałą nowinę. Będzie do nich na pewno należał Silvio Berlusconi, który nazwał plan instalacji tarczy prowokacją (warto przypomnieć, iż jego kraj jako członek NATO poparł podczas szczytu w Bukareszcie stworzenie takiego systemu).
Moskwa ma równie wiernych przyjaciół nie tylko w Rzymie. Prezydent Miedwiediew może się zatem przechadzać po europejskich salonach z podniesioną głową i czuć się jak u siebie w domu.
Dzisiejszy szczyt w Nicei będzie symbolicznym przypieczętowaniem przyjaźni Europy z Rosją. Przyjaźni szorstkiej i ulegającej chwilowym kryzysom, ale na tyle trwałej, by nie nadwerężyły jej takie błahostki jak wojna w Gruzji.
Spotkanie Nicolasa Sarkozy'ego z Dmitrijem Miedwiediewem odbędzie w Pałacu Królów Sardynii. W tym samym miejscu w 1864 roku, gdy nad Wisłą dogorywało powstanie styczniowe, Napoleon III przyjmował cara Aleksandra II i jego rodzinę. Już wówczas kremlowski władca zalecał Francuzom: nie mieszajcie się w sprawy Polski, jeśli zależy wam na przyjaźni z nami.
Przyjaźń z Rosją chcą dzisiaj zachować i Francuzi, i Niemcy, i Włosi. Silvio Berlusconi powiedział głośno to, co myślą po cichu premierzy i ministrowie wielu państw Unii: drażnienie Kremla jest działaniem groźnym i nieodpowiedzialnym. W tej sytuacji osamotniona polska dyplomacja musi zrobić wszystko, by przekonać do tarczy nowego, demokratycznego prezydenta USA oraz jego sekretarza obrony. Wiele wskazuje na to, że zostanie nim Richard Danzig, były sekretarz ds. marynarki wojennej, którego wypowiedzi na temat systemu antyrakietowego oraz Rosji są wyjątkowo trzeźwe i budzą optymizm.