[b][link=http://blog.rp.pl/gillert/2009/02/22/chiny-coraz-wazniejszy-partner-ameryki/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Przez ostatnie lata gospodarki obu krajów związały się ze sobą tak mocno, że zaczęto wręcz mówić o jednym organizmie ekonomicznym. Brytyjski historyk Niall Ferguson ukuł nawet nazwę: Chimeryka.
Jak chimera "zwierzę" to składa się z dwóch dość odległych genetycznie (historycznie, społecznie, politycznie) organizmów. Spoiwem jest gospodarka.
Jedna strona tego dwugłowego ciała coraz więcej konsumowała, druga coraz więcej produkowała, by nadążyć za tą konsumpcją. Amerykańskie pieniądze, które trafiały w ręce Chińczyków, były reinwestowane w amerykańskie obligacje. Za pożyczone w ten sposób od Chińczyków pieniądze Amerykanie konsumowali jeszcze więcej - i tak wzajemne uzależnienie przechodziło na coraz wyższy poziom.
Krach rynku nieruchomości, który pociągnął za sobą kryzys całego sektora finansowego w USA, a potem w innych krajach, był po części wynikiem uzależnienia Ameryki od nieustannego napływu chińskich kredytów.