Historia ta pokazuje, jak bardzo – nawet tak ważna inicjatywa – pozostając w ramach TVP, narażona jest na doraźne gry polityczne czy wręcz kaprysy jej rządców. Biełsat powstawał, gdy pełniłem funkcję prezesa TVP. Dla mnie i moich najbliższych współpracowników oczywiste było, że aby ochronić go przed tego typu zagrożeniami, jak najprędzej należy nadać mu instytucjonalną niezależność. Nie zdążyłem doprowadzić tego projektu do końca. Po ostatnich doświadczeniach koniecznie należy do niego wrócić.

Stworzenie instytucji niezależnej, na straży której będzie stał zespół odpowiedzialnych i zaangażowanych postaci życia publicznego, zapewni jej trwałość, a także umożliwi rozwój. Nowy stan prawny otworzy możliwość pozyskiwania funduszy od niezależnych, również zagranicznych, sponsorów. Doświadczenie dyktatury PRL powinno uwrażliwić nas na polityczną opresję, z jaką boryka się nasz wschodni sąsiad. Wobec ludzi, którzy nie rozumieją języka moralności, można odwołać się do interesu narodowego. Dyktator nie jest wieczny i raczej wcześniej niż później nastąpi upadek ostatniej europejskiej despocji.

Najprawdopodobniej zastąpi ją demokracja. Wszystkie inwestycje w wolność i demokrację okażą się najlepszym kapitałem dla budowy nowych stosunków z odrodzoną Białorusią, co z pewnością stanowi żywotny interes obu krajów. Współcześnie Biełsat dla Białorusi może odegrać rolę ważniejszą, niż dla Polski odegrała Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa, a każdemu, kto ma elementarną wiedzę z polskiej historii najnowszej, nie trzeba przypominać jej znaczenia. Stworzenie niezależnej, również od rządu, telewizji białoruskiej powinno być zadaniem ludzi myślących w kategoriach polskiej racji stanu.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/04/01/sprawa-bialoruska-sprawa-polska/]blog.rp.pl/wildstein[/link]