Karnowski sprawnie zarządzał przez lata miastem i zaskarbił sobie sympatię mieszkańców. Trudno podważać jego kompetencje jako zarządcy Sopotu. Ale wynik referendum w niczym nie zmienia jego sytuacji jako oskarżonego - człowieka, któremu prokurator postawił poważne zarzuty. Mieszkańcy Sopotu nie rozstrzygnęli w głosowaniu, czy Karnowski łamał prawo czy nie łamał, czy jest uczciwy, czy nie.
Tego się nie da przegłosować - w tej sprawie decyzję może wydać wyłącznie sąd.Trudno jest zaakceptować sytuację, gdy dużym miastem zarządza człowiek, na którym ciążą bardzo poważne zarzuty korupcyjne. Nie możemy wykluczyć oczywiście, że Jacek Karnowski z tych zarzutów zostanie oczyszczony. Ale dziś jest oskarżony. A co będzie jak sąd go jednak skaże?
Powtarzam – nie mam pretensji do mieszkańców Sopotu. Znają Karnowskiego jako dobrego prezydenta. Mają prawo do swoich emocji i do głosowania jak tylko zechcą. Na to pozwalają im obowiązujące obecnie w Polsce przepisy.
Pytanie więc brzmi – czy to dobre przepisy? Czy kartka referendalna może dać prawo oskarżonemu o poważne korupcyjne przestępstwa do dalszego sprawowania władzy w mieście?
Ustawa o pracownikach samorządowych zakazuje sprawowania funkcji jedynie samorządowcom tymczasowo aresztowanym. Nie zabrania zarządzania miastem tym wysokim urzędnikom z zarzutami prokuratorskimi, którzy pozostają na wolności. To niedobrze, bo sytuacja, gdy prezydentem miasta jest osoba podejrzana przez prokuratora o branie łapówek jest nie tylko kompromitująca, ale też dość ryzykowna. Może więc ten przepis trzeba zmienić?