Jego zdaniem z opisanego przez nas projektu nowelizacji prawa prasowego nie wynika obowiązek rejestracji domowych czy hobbystycznych stron internetowych.
Cały problem polega na tym, że to nie minister Zdrojewski będzie interpretował te przepisy. Będą to robić prokuratury i sądy. A te nie będą się kierować intencjami twórców ustawy, ale literą prawa. Już na podstawie obowiązujących przepisów potrafią skazywać za brak rejestracji strony internetowej, gdy uznają ją za dziennik. Co będzie, gdy obowiązek rejestracji "publikacji ukazujących się w formie elektronicznej" zostanie wprost zapisany w ustawie?
"Rzeczpospolita" przytoczyła opinie kilku ekspertów od prawa prasowego i mediów elektronicznych. Wszyscy mówili to samo. W proponowanym przez ministerstwo kształcie za publikację prasową może być uznana także amatorska strona WWW. Minister odpowiada, że to nieprawda. Szkoda w takim razie, że przepisy przygotowane w jego resorcie w żaden sposób nie odróżniają stron amatorskich od profesjonalnych portali prasowych. Nie wyjaśniają, co jest publikacją prasową i czym różni się amatorski serwis o psach od zarejestrowanego miesięcznika papierowego "Mój Pies".
Wbrew temu, co twierdził minister, nie napisaliśmy, iż będzie obowiązek rejestracji blogów. Co więcej – wprost przytoczyliśmy fragment uzasadnienia ustawy mówiący, że nowe przepisy blogów nie będą dotyczyć. A że zacytowaliśmy także eksperta, który miał w tej sprawie wątpliwości? Taka jest chyba rola prasy.
Przez dwa dni, gdy przygotowywaliśmy nasz tekst, nikt z resortu kultury nie chciał rozmawiać z "Rzeczpospolitą". Za to po naszej publikacji ministerstwo zorganizowało briefing, podczas którego zarzucono nam kłamstwo.