Kobieta kobiecie kobietą

Nie dalej jak trzy tygodnie temu w świetle telewizyjnych jupiterów obradował w Warszawie Kongres Kobiet Polskich, które tyleż uroczyście, co zdecydowanie domagały się od mężczyzn – dla siebie, czyli dla kobiet polskich – połowy stanowisk w administracji państwowej i samorządowej, na listach wyborczych i gdzie się tylko da.

Publikacja: 07.07.2009 22:07

Było odświętnie: podniośle i radośnie. Panie trzymały się za ręce, zapewniały się o swojej solidarności, wzajemnym szacunku i zrozumieniu, w skupieniu wysłuchały mnóstwa referatów i głosów w dyskusji itp., itd.

Nie wiem, czy w kongresie wzięła udział minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak, ale wiem na pewno, że uczestniczyła w nim jej zastępczyni Agnieszka ChłońDomińczak. I to uczestniczyła aktywnie. Wiceminister pracy i polityki społecznej debatowała w ramach panelu "Kobiety 50+ - aktywność kobiet dojrzałych".

No i niecałe trzy tygodnie później – masz ci los! Trrrach... i z wielkim hukiem, w mocno tajemniczych okolicznościach z pracy w ministerstwie rezygnuje Agnieszka ChłońDomińczak, wysokiej klasy fachowiec, a jednocześnie matka trojga dzieci. Od początku wiele (i z każdym dniem coraz więcej) wskazuje na to, że jej odejście mogło zostać spowodowane niekorzystnymi dla niej działaniami podjętymi przez Jolantę Fedak.

Reasumując: wskutek nieporozumień z kobietąprzełożoną odchodzi z pracy w administracji państwowej centralnego szczebla kobietapodwładna, co dodatkowo obniża nie najwyższy przecież odsetek kobiet na takich stanowiskach.

No i co w tej sytuacji mamy począć my, mężczyźni? Jak stanąć w obronie, do kogo się odwołać, dokąd słać protesty? Jak udowodnić, że Jolanta Fedak nie jest naszym koniem trojańskim ani piątą kolumną?

Reklama
Reklama

A może – po prostu – sprawę wyjaśniłyby między sobą kobiety, biuro Kongresu Kobiet Polskich zaś, które miało zostać powołane do życia, po prostu poinformowałoby nas, z jakim skutkiem udało się im to uczynić? Co z kolei pozwoliłoby nam lepiej zrozumieć, co to znaczy: kobieta kobiecie kobietą. A więc też ustalić, czy żądanie sformułowane przez Kongres Kobiet Polskich pod adresem mężczyzn aby na pewno zostało właściwie zaadresowane.

Bo co to znaczy "mężczyzna mężczyźnie mężczyzną" wiadomo od dawna. Piekło na ziemi.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/gabryel/2009/07/07/kobieta-kobiecie-kobieta/]blog.rp.pl/gabryel[/link]

Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama