Przypomnijmy więc raz jeszcze – to wyrzucenie Anny Walentynowicz zapoczątkowało strajk w Stoczni Gdańskiej i to przywrócenie jej do pracy było pierwszym postulatem strajkujących. 16 sierpnia dyrekcja stoczni zaakceptowała żądania stoczniowców, a komitet strajkowy z Wałęsą na czele ogłosił zakończenie protestu. To Anna Walentynowicz i Alina Pieńkowska zatrzymały wychodzących robotników i wezwały do strajku solidarnościowego z innymi zakładami pracy. Tak rodziła się "Solidarność".
Apologeci (również ci salonowi) Lecha Wałęsy usprawiedliwiali brutalne, żeby nie powiedzieć chamskie, zachowania historycznego lidera "Solidarności" wobec przeciwników, przedstawiając je jako reakcję na niesprawiedliwe ataki. Tym razem nie było żadnego ataku, tylko uhonorowanie przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego osoby, która jak mało kto na honory zasłużyła. Widocznie Wałęsie – czczonemu ostatnio jako jednoosobowa "Solidarność" – nadmiar kadzideł uderzył do głowy. Przyznanie, że ktoś (a zwłaszcza ktoś mu niechętny) ma również istotne zasługi w tworzeniu tego ruchu, uznaje za obrazę swojego majestatu, a wówczas gotów jest do wszystkiego.
Nie można odmówić Lechowi Wałęsie wielkich historycznych zasług, tak jak potknięć, załamań, a niekiedy, po 1989 roku, czynów wręcz skandalicznych. To z koniunkturalno-politycznych względów obecne władze i dominujący nurt kreatorów opinii w Polsce, tzw. salon, ulepili z niego bożka, któremu należą się wyłącznie hołdy. Żeby było zabawniej, uczestniczą w tym środowiska, które na co dzień zajmują się walką z "uproszczonym", "jednowymiarowym" obrazem dziejów Polski. Jednak każdą próbę odsłonięcia ciemnej strony losów Wałęsy prezentują jako zamach na Polskę i "Solidarność".
Ten stan rzeczy uwalnia najgorsze cechy charakteru lidera "Solidarności". Należą do nich pycha i brak samokontroli. Wszystko to widzimy w jego wystąpieniu na temat Anny Walentynowicz.
Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/08/19/walesa-sie-prezentuje/]blog.rp.pl/wildstein[/link]