Reklama

Czy dziennikarze wyjaśnią sprawę taśm ABW

Po opisaniu w sobotnich wydaniach „Rzeczpospolitej” i „Polski” faktu ujawnienia przez prokuraturę stenogramów z nagrań rozmów dziennikarzy, wciąż nie mamy jasnych odpowiedzi na wiele kluczowych pytań

Publikacja: 18.10.2009 18:00

Czy dziennikarze wyjaśnią sprawę taśm ABW

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/gabryel/2009/10/18/dziennikarze-wyjasnia-sprawe-tasm-abw/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

I to mimo wydania w tej sprawie przez szefów ABW aż trzech oświadczeń w ciągu jednego dnia (to rekord?) oraz zorganizowania konferencji prasowej przez prokuraturę. Oto te pytania:

• Od kogo pełnomocnik prawny wiceszefa ABW podpułkownika Jacka Mąki w procesie cywilnym wytoczonym „Rz” (za artykuł jej dziennikarza Cezarego Gmyza) dowiedział się, że powinien wystąpić o udostępnienie mu akt sprawy, w których znalazł treści rozmów Wojciecha Sumlińskiego m.in. z Cezarym Gmyzem, nagrane wcześniej właśnie przez ABW w związku ze śledztwem dotyczącym rzekomej korupcji przy weryfikacji oficerów WSI? Bo jego zapewnienia, że z mediów, nie brzmią nazbyt wiarygodnie; w każdym razie jakoś sobie nie przypominam, by ktoś wcześniej napisał w jakiejś gazecie, że istnieje nagranie rozmowy Gmyza i Sumlińskiego. A jeśli dowiedział się o tym od swego klienta, to czy nie mamy tu aby do czynienia z przypadkiem złamania tajemnicy państwowej i zarazem prywaty?

• Czy w całej tej sprawie nie doszło do ewidentnego złamania – najpierw przez ABW, a potem przez prokuraturę – bezwzględnie chronionej tajemnicy dziennikarskiej?

• Dlaczego prokuratura (lub ABW) nie zniszczyła nagrań i zapisów tych podsłuchanych rozmów dziennikarzy, które miały charakter prywatny, a takie znajdują się wśród stenogramów udostępnionych pełnomocnikowi Jacka Mąki? Kto za to ponosi odpowiedzialność i jaka spotka go kara?

Reklama
Reklama

• I dlaczego – w takim stanie rzeczy – prokuratura wydała te materiały (w dodatku na etapie postępowania przygotowawczego) pełnomocnikowi wiceszefa ABW, czyli umożliwiła mu wykorzystanie ich w prywatnej, cywilnej sprawie? Jak częsta to praktyka?

• Czy ABW wiedziała o przygotowywaniu przez „Rz” sobotniej publikacji na temat nagrywania rozmów dziennikarzy, skoro tekst na ten temat zawiesiliśmy na stronie internetowej „Rz” krótko przed północą w piątek, a już o 5.35 rano w sobotę (czyli jeszcze przed ukazaniem się „Rz” w kioskach) ABW przysłała do naszej redakcji pierwszą odpowiedź na stawiane przez nas zarzuty? Czy to zatem efekt nocnej pracy biura prasowego ABW (a jeśli tak - to czy to częsty zwyczaj), czy też odpowiedź została przygotowana wcześniej, a jeśli tak, to skąd agencja miała wiedzę o treści artykułu „Rz” lub/i „Polski”?

• I wreszcie, jaka jest faktyczna skala podsłuchiwania rozmów w Polsce, skoro w związku z tą sprawą wielu polityków i publicystów stwierdziło, że podziela opinię o powszechności tego zjawiska.

Ufam, że dziennikarze nie ustaną, nim nie znajdą odpowiedzi na te pytania. Bo na kogo - poza nimi - można jeszcze liczyć?

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/gabryel/2009/10/18/dziennikarze-wyjasnia-sprawe-tasm-abw/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

I to mimo wydania w tej sprawie przez szefów ABW aż trzech oświadczeń w ciągu jednego dnia (to rekord?) oraz zorganizowania konferencji prasowej przez prokuraturę. Oto te pytania:

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Reklama
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Komu właściwie nie udał się zamach stanu?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Fabryka Barlinka celem Kremla. Kto zapłaci za grę Trumpa z Putinem o Ukrainę
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama