[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/gabryel/2009/10/18/dziennikarze-wyjasnia-sprawe-tasm-abw/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
I to mimo wydania w tej sprawie przez szefów ABW aż trzech oświadczeń w ciągu jednego dnia (to rekord?) oraz zorganizowania konferencji prasowej przez prokuraturę. Oto te pytania:
• Od kogo pełnomocnik prawny wiceszefa ABW podpułkownika Jacka Mąki w procesie cywilnym wytoczonym „Rz” (za artykuł jej dziennikarza Cezarego Gmyza) dowiedział się, że powinien wystąpić o udostępnienie mu akt sprawy, w których znalazł treści rozmów Wojciecha Sumlińskiego m.in. z Cezarym Gmyzem, nagrane wcześniej właśnie przez ABW w związku ze śledztwem dotyczącym rzekomej korupcji przy weryfikacji oficerów WSI? Bo jego zapewnienia, że z mediów, nie brzmią nazbyt wiarygodnie; w każdym razie jakoś sobie nie przypominam, by ktoś wcześniej napisał w jakiejś gazecie, że istnieje nagranie rozmowy Gmyza i Sumlińskiego. A jeśli dowiedział się o tym od swego klienta, to czy nie mamy tu aby do czynienia z przypadkiem złamania tajemnicy państwowej i zarazem prywaty?
• Czy w całej tej sprawie nie doszło do ewidentnego złamania – najpierw przez ABW, a potem przez prokuraturę – bezwzględnie chronionej tajemnicy dziennikarskiej?
• Dlaczego prokuratura (lub ABW) nie zniszczyła nagrań i zapisów tych podsłuchanych rozmów dziennikarzy, które miały charakter prywatny, a takie znajdują się wśród stenogramów udostępnionych pełnomocnikowi Jacka Mąki? Kto za to ponosi odpowiedzialność i jaka spotka go kara?