Powrót z krainy niebytu

Wielkie nieba! Lewica w Polsce zmartwychwstaje. Pogrzebana na dobre, teraz daje znaki życia. Zaczęło się od kampanii prezydenckiej, w której to skazany na pożarcie Grzegorz Napieralski dał z siebie wszystko i zdobył 14 proc. poparcia

Publikacja: 30.07.2010 18:30

Powrót z krainy niebytu

Foto: Rzeczpospolita, Andrzej Krauze And Andrzej Krauze

Niewiele to jednak więcej, niż SLD miał rok temu wyborów do Parlamentu Europejskiego. O ile przeto dla Napieralskiego to zwycięstwo, bo dzięki temu nie dość, że przetrwa, to jeszcze oczyści partię z wrogów jawnych i ukrytych, o tyle dla lewicy to nie przełom.

Ledwo jednak minęło kilka dni, a okazuje się, że lider SLD cieszy się większym zaufaniem Polaków niż... Donald Tusk. Czy sukcesy Napieralskiego to efekt chwilowego rozchwiania nastrojów?

Napieralski ma na pewno kilka atutów. Pierwszy i banalny to nuda. Polscy wyborcy są znużeni ciągłą walką PiS z Platformą, Jarosława Kaczyńskiego z Bronisławem Komorowskim i Donaldem Tuskiem. Szukają zatem czegoś nowego.

Po drugie sądzę, że znacznemu osłabieniu uległy dotychczasowe bariery uniemożliwiające odrodzenie SLD. Coraz mniejsze znaczenie mają jej komunistyczne korzenie. Sam Grzegorz Napieralski, tak jak Bartosz Arłukowicz, nie należał do PZPR. Dla wyborców okres PRL albo nie ma znaczenia, albo budzi pewną nostalgię.

Skutecznej dekonstrukcji dokonał tu Jarosław Kaczyński. Odrzucając pojęcie „postkomunizm”, dowartościowując Józefa Oleksego, chwaląc Edwarda Gierka, podważył sens antykomunizmu. Na dodatek nie wydaje się, by Napieralski zamierzał umierać w obronie honoru dawnych towarzyszy.

Podobnie tracą znaczenie inne względy. Pamięć o aferze Rywina zupełnie się rozmyła. Dawno zapomniano już o samej jej istocie, a tym bardziej o udziale w niej działaczy SLD. Całkowicie wyczerpał się reformatorski zapał, który w 2005 roku w reakcji na stopień zepsucia państwa pozwolił na zwycięstwo PiS i PO. Zamiast przeprowadzać wielkie reformy, obie formacje wdały się w bój na śmierć i życie.

Zdaje się też, że lewica może zacząć wreszcie wykorzystywać ogólnocywilizacyjne przemiany. To Napieralski najlepiej nadaje się na głosiciela dobrej nowiny o potrzebie szczęścia i postępu. Czy pokona na tym polu Platformę? W obozie zaściankowej prawicy umieściła ona skutecznie PiS, przypisując sobie rolę obrońcy przed powrotem Kaczyńskiego do rządów. Ale PiS już nie budzi takiej grozy. Postawienie na Komorowskiego, a nie na Sikorskiego, musiało być zaś przyjęte przez młodych wyborców z rozgoryczeniem.

Co innego Napieralski. Wprawdzie nie sposób uznać, że potrafi głosić porywające przemówienia, trudno też znaleźć dowody na jego błyskotliwość, ale sympatycznie się uśmiecha, wygląda młodo i dynamicznie, ma obok siebie przystojną żonę. Poza tym mówi ciepło i niezobowiązująco, a radykalnych haseł unika.

Wszystko to nie znaczy oczywiście, że lewica odzyska władzę. Wydaje się jednak, iż Napieralski ma na to szanse.

Niewiele to jednak więcej, niż SLD miał rok temu wyborów do Parlamentu Europejskiego. O ile przeto dla Napieralskiego to zwycięstwo, bo dzięki temu nie dość, że przetrwa, to jeszcze oczyści partię z wrogów jawnych i ukrytych, o tyle dla lewicy to nie przełom.

Ledwo jednak minęło kilka dni, a okazuje się, że lider SLD cieszy się większym zaufaniem Polaków niż... Donald Tusk. Czy sukcesy Napieralskiego to efekt chwilowego rozchwiania nastrojów?

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Komentarze
Estera Flieger: Platforma Obywatelska przegra za chwilę kolejne wybory
Komentarze
Bogusław Chrabota: Szymon Hołownia do rządu
Komentarze
Jan Zielonka: Jak dać szansę demokracji?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Fałszerstwo wyborów czy polityczny teatr? Czy Donald Tusk kontroluje emocje elektoratu po przegranej Rafała Trzaskowskiego
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Komentarze
Bogusław Chrabota: Słabo z obronnością Polaków