Tę złotą myśl sformułował Piotr Stasiński, wicenaczelny "Gazety Wyborczej". Poświęcił ją mojej skromnej osobie w komentarzu zatytułowanym "Hienorzepa", a na zaszczyt zasłużyłem dzięki tekstowi opisującemu perypetie jednej z dziennikarek jego gazety z częstym bohaterem jej tekstów. Co ciekawe powyższe zdanie zostało dodane jako postscriptum w wydaniu papierowym "Gazety". W wydaniu internetowym komentarz Stasińskiego był pozbawiony tej maksymy. Szkoda, bo inaczej czytałoby się takie zdania o moim tekście jak to: "Paszkwil w "Rzepie" udający artykuł informacyjny przypomina wybieranie petów z rynsztoka".
Nie wiem, nigdy nie szukałem petów w rynsztoku. Nie paliłem i nie palę. Jednak z ogromną przyjemnością, tą która łączy się z osobistą próżnością, odnotowałem kolejną polemikę w "GW". Chciałbym niniejszym podziękować i poprosić o więcej. Sławy nigdy dość, prośba jest tylko o poprawne pisanie nazwiska. Nie chciałbym przy tym, aby "GW" mnie chwaliła, bo oznaczałoby to koniec tych licznych wyrazów sympatii, które spotykają mnie od czasu opublikowania tekstu Stasińskiego. Proszę zatem o dalsze polemiki. Im ostrzejsze tym lepiej. Dla tych wszystkich komplementów od kolegów, pięknych kobiet, czytelników, anonimowych internautów - naprawdę warto.
A teraz kilka słów o drugiej polemice. Napisał ją Wojciech Czuchnowski, który wraz z Agnieszką Kublik (tą, od której zaczęła się wymiana uprzejmości między mną a "GW"), był autorem tekstu z 10 marca 2005 o aresztowaniu Marcina Tylickiego, asystenta posła Józefa Gruszki. Młody człowiek był aresztowany przez ABW pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. Cała Polska o tym od razu się dowiedziała. A dziwnym trafem zbiegło się to z odmową stawienia się przed komisją Aleksandra Kwaśniewskiego.
Czuchnowski też daje mi odpór, choć bez tego wdzięku co Stasiński. Tak pisze o jednej z moich zbrodni: "Na dowód dziennikarskiego zdziczenia Gursztyn przywołuje fragment artykułu Kublik i mojego z 10 marca 2005 r. o zatrzymaniu przez ABW Tylickiego, byłego asystenta posła Gruszki, który przewodniczył wtedy komisji śledczej ds. Orlenu. Na podstawie źródeł w ABW napisaliśmy wówczas, że asystent "przekazywał informacje na temat możliwości przejęcia środków z funduszy pomocowych UE". Tytuł tekstu: "Szpieg ni z gruszki, ni z pietruszki"".
Dziwne, bo ja ten tekst znalazłem w archiwum "GW" pod tytułem "Asystent Gruszki donosił Rosji o funduszach UE" (http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,2593661.html).