Gursztyn: Wojna tłustych kotów

Nudna i miałka ta kampania wyborcza – narzekają wszyscy chyba jej obserwatorzy. Podobne opinie można usłyszeć też od jej czynnych uczestników

Aktualizacja: 15.09.2011 16:32 Publikacja: 15.09.2011 16:28

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Bez cienia entuzjazmu i ze śladowymi pozostałościami emocji ruszyły w bój wszystkie komitety wyborcze. Największe z nich mają sztaby, wielkie pieniądze, dostęp do mediów. „Ino oni nie chcom chcieć".

Te emocje, które jeszcze czuć, są to bez wyjątku negatywne odczucia. Ludzie z PO naprawdę myślą o tych z PiS jak o bolszewikach. Ci z PiS wierzą, że tamci to targowiczanie. Ale nawet ta nienawiść nie jest motorem do działania. PO przegra? Trudno, może to lepiej – słychać w PO – nie trzeba będzie użerać się z rozgoryczonymi kryzysem ludźmi. Już teraz Donald Tusk zaczyna mówić, że jeżeli naród nie raczy go poprzeć, to on zabierze zabawki i pójdzie do domu. PiS przegra? Nie jest źle, niech PO spala się w kryzysie. Często nawet życzliwi PiS-owi komentatorzy są przekonani, że Jarosław Kaczyński wcale nie chce wygrać wyborów. Podobnie SLD, które może by i chciało zrobić coś więcej, ale bardzo się boi. Byle tylko zdobyć odrobinę więcej mandatów niż jest dzisiaj. Pieniądze na trwanie i tak będą. To samo można też powiedzieć o PSL, któremu zawsze do szczęścia wystarczał sondaż ciut ponad pięć procent.

Nawet ci mali nie mają w sobie żaru. Grupa inteligentnych i kulturalnych czterdziestolatków tworzących PJN robi kampanię taką jak oni sami. Czyli kulturalną i spokojną, taką żeby nikt się na nich nie obraził. Więcej ekspresji widać w występach Janusza Palikota i jego kilku najbardziej znanych kandydatów. To jednak ekstrawagancja wynikająca z osobowości tych ludzi, niż z ich woli walki.

Takiego deficytu woli nie było w czasie żadnej kampanii. Od 1989 roku zawsze była siła, która czegoś pragnęła. W 1993 postkomuniści chcieli odegrać się na „solidaruchach". Cztery lata później AWS z żarem popędził „czerwonych". SLD w 2001 r. kipiało energią. W następne wybory entuzjazm roznosił PiS i PO. Także cztery lata temu dwie największe partie poszły do wyborów niemal z pieśnią na ustach. Za każdym razem ktoś był głodny władzy i zwycięstwa.

Dziś widzimy przepychanki między tłustymi i wyleniałym kocurami. Nienawidzą się, ale nawet nie chce im się wysuwać pazurów. Czy to dobrze? Może to objaw normalizacji, tego, że polityka nie musi być prowadzona w stanie permanentnego napięcia?

Nie. Tak nie jest. To wynik tego, że polska klasa polityczna znajduje się w stanie, który można porównać do syndromu wypalenia. Psychologowie wskazują, że poczucie pustki, brak celu, często też cynizm, to przejawy tego syndromu, gdy cierpi nań jednostka. Niestety da się też to odnieść do szeroko pojętego świata naszej polityki. Od dołu do góry.

Bez cienia entuzjazmu i ze śladowymi pozostałościami emocji ruszyły w bój wszystkie komitety wyborcze. Największe z nich mają sztaby, wielkie pieniądze, dostęp do mediów. „Ino oni nie chcom chcieć".

Te emocje, które jeszcze czuć, są to bez wyjątku negatywne odczucia. Ludzie z PO naprawdę myślą o tych z PiS jak o bolszewikach. Ci z PiS wierzą, że tamci to targowiczanie. Ale nawet ta nienawiść nie jest motorem do działania. PO przegra? Trudno, może to lepiej – słychać w PO – nie trzeba będzie użerać się z rozgoryczonymi kryzysem ludźmi. Już teraz Donald Tusk zaczyna mówić, że jeżeli naród nie raczy go poprzeć, to on zabierze zabawki i pójdzie do domu. PiS przegra? Nie jest źle, niech PO spala się w kryzysie. Często nawet życzliwi PiS-owi komentatorzy są przekonani, że Jarosław Kaczyński wcale nie chce wygrać wyborów. Podobnie SLD, które może by i chciało zrobić coś więcej, ale bardzo się boi. Byle tylko zdobyć odrobinę więcej mandatów niż jest dzisiaj. Pieniądze na trwanie i tak będą. To samo można też powiedzieć o PSL, któremu zawsze do szczęścia wystarczał sondaż ciut ponad pięć procent.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne