Prezydent da rządowi zadania - Tomasz Wróblewski

Jesteśmy o krok od rozwiązania największej zagadki III RP. Do czego służy w Polsce prezydent? Ano do przypominania premierowi, do czego służy rządzenie.

Publikacja: 06.11.2011 19:34

Tomasz Wróblewski

Tomasz Wróblewski

Foto: Rzeczpospolita

Jutro Bronisław Komorowski ma nakreślić w Sejmie zadania dla rządu, który, jak wszystko dobrze pójdzie, za jakiś czas powstanie.

Donald Tusk koncentruje się dziś na rozmowach z samym sobą. Zen w Kancelarii Premiera jest naturalną reakcją na obciążenie, jakim musiały być spotkania z obywatelami na trasie kampanii wyborczej. Problem w tym, że poza prezydentem nie ma nikogo, kto mógłby wyrwać szefa rządu z transu. Najbliższe otoczenie Tuska po doświadczeniach Grzegorza Schetyny demonstruje brak ambicji  i zainteresowania rządzeniem.

A opozycja ma zbyt wiele spraw na głowie. Partia Palikota zajęła się rozmontowywaniem chrześcijaństwa, co powinno jej zająć jakieś 2000 lat. Partia Kaczyńskiego dała sobie trzy lata na zdefiniowanie, kto jest prawdziwym prawicowcem. A SLD do Bożego Narodzenia będzie podtrzymywać na duchu Napieralskiego.

Stanęło na prezydencie. Jemu może poręczniej będzie zapytać, co premier zamierza zrobić z blisko 12-procentowym bezrobociem. Czy w ramach małych wolnych kroków, zrobimy jakiś kroczek na rzecz reformy prawa pracy i elastyczniejszych form zatrudnienia? Czy przy tak szybkim wzroście liczby urzędników można myśleć o zmniejszaniu liczby urzędowych pism i barier biurokratycznych? Bo to również mogłoby uwolnić sporo czasu  i energii pracodawców, którzy zamiast głowić się, jak obejść urzędników, mogliby myśleć  o nowych miejscach pracy.

Czy Donald Tusk wie, że marzenia o polskim eldorado gazowym nie urzeczywistnią się bez deregulacji przepisów energetycznych? Czy wie, że bez zdecydowanych kroków  – bez podwyższenia wieku emerytalnego, bez reformy ZUS i KRUS – świadczenia emerytalne, jakie otrzyma jego pokolenie, będą mniejsze od tych, jakie otrzymywali emeryci w 1990 roku?

Czy – po doświadczeniach Włoch, Portugalii, nie mówiąc o Grecji – premier już wie, że ostrzeżenia agencji ratingowych i opinie rynków warto brać poważnie? Czy wie, że przekroczenie ceny 4,50 zł za euro oznacza przekroczenie pułapu 55 proc. zadłużenia PKB, nowe podatki i zawał serca dla gospodarki?

Czy szef rządu zdaje sobie sprawę, że przerzucanie odpowiedzialności za podwyżki dla nauczycieli, przychodnie  i przedszkola na samorządy oznacza w rezultacie zwiększanie podatków za pomocą wyższych opłat municypalnych? Czy wie, że 80 proc. dodatkowych nakładów na służbę zdrowia i edukację przejadają nauczyciele i lekarze, a systemy edukacji i zdrowia pogrążają się w jeszcze większym chaosie?

Może premier odpowie, a my się dowiemy, po co nam do konstytucji wpisali prezydenta.

Jutro Bronisław Komorowski ma nakreślić w Sejmie zadania dla rządu, który, jak wszystko dobrze pójdzie, za jakiś czas powstanie.

Donald Tusk koncentruje się dziś na rozmowach z samym sobą. Zen w Kancelarii Premiera jest naturalną reakcją na obciążenie, jakim musiały być spotkania z obywatelami na trasie kampanii wyborczej. Problem w tym, że poza prezydentem nie ma nikogo, kto mógłby wyrwać szefa rządu z transu. Najbliższe otoczenie Tuska po doświadczeniach Grzegorza Schetyny demonstruje brak ambicji  i zainteresowania rządzeniem.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne