Reklama

Rosja ma prawo do demokracji - Haszczyński

Dziesiątki tysięcy protestujących w dziesiątkach miast w wielu strefach czasowych. Trudno to nazwać inaczej niż rosyjskim przebudzeniem.

Publikacja: 11.12.2011 18:35

Zniknął strach przed represjami, zniknęła moda na Putina, zniknęło przekonanie, że jak będziemy siedzieć cicho, to on nam pozwoli się bogacić. I pojawił się strach na Kremlu. Bo przeciw fałszowaniu wyników wyborczych i przeciw bezwstydnej bezkarności partii władzy wypowiadają się już nie tylko odwieczni opozycjoniści, których można zamknąć w jednym areszcie, ale i celebryci, syci przedstawiciele klasy średniej.

To wszystko przypomina przebudzenie Arabów, choć zapewne nie skończy się tak jak w Libii (likwidacją  znienawidzonego przywódcy) czy nawet Tunezji (ucieczką dyktatora za granicę).  Rosja to nie Afryka Północna. Ale w obronie reżimów  pojawiają się na Zachodzie podobne argumenty.  Z tym najważniejszym: po obecnej władzy może przyjść gorsza. Tak było z podtrzymywaniem w Egipcie Mubaraka, który miał nas chronić  przed terrorystami islamskimi.

Tak jest i z Putinem, który jest ponoć lepszy od tych, którzy przyszliby na jego miejsce. Bo nogami już przebierają rosyjscy komuniści i nacjonaliści. To oni ramię w ramię  protestują w Moskwie z prozachodnimi liberałami, z arcymistrzem Kasparowem, pisarzem Akuninem i młodzieżą tworzącą podziemną społeczność internetową. To oni  nagłaśniają przykłady fałszerstw.

Skąd to pyszałkowate przekonanie, że Rosjanie nie są sami w stanie dobrać sobie odpowiedzialnych rządzących? Że nie dorośli do demokracji? To prawda, że część komunistów kultywuje Stalina, co nie tylko w Polsce nie może się podobać. Prawdą jest jednak również i to, że przez kilkanaście lat władzy Putina nie poznaliśmy wszystkich dokumentów o zbrodniach stalinowskich. Nie usłyszeliśmy, że są ludobójstwem.

Ważne nie jest to, czy politycy rządzący w Rosji będą się wywodzili z partii, która ma w nazwie "komunistyczna", ale to, czy wolne wybory, w których wyniku dojdą do władzy, nie będą ostatnimi demokratycznymi wyborami w Rosji. Nie ma powodu, by tylko ze względu na pamięć o zbrodniach Stalina zakładać, że to niemożliwe. W Indiach czy na Cyprze komuniści uczestniczą w demokratycznej grze wyborczej.

Reklama
Reklama

Nikt zresztą nie wie, jaka byłaby ta Rosja bez z góry przewidzianych wyników, bez uznawania za prezydenta kogoś, kto ma wystartować w wyborach dopiero za pół roku. Jej twarz poznamy, gdy Rosjanie wreszcie będą mieli pełne prawo do demokracji. Patrząc na ostatnie wydarzenia w Moskwie, można mieć nadzieję, że je sobie wywalczą.

Zniknął strach przed represjami, zniknęła moda na Putina, zniknęło przekonanie, że jak będziemy siedzieć cicho, to on nam pozwoli się bogacić. I pojawił się strach na Kremlu. Bo przeciw fałszowaniu wyników wyborczych i przeciw bezwstydnej bezkarności partii władzy wypowiadają się już nie tylko odwieczni opozycjoniści, których można zamknąć w jednym areszcie, ale i celebryci, syci przedstawiciele klasy średniej.

To wszystko przypomina przebudzenie Arabów, choć zapewne nie skończy się tak jak w Libii (likwidacją  znienawidzonego przywódcy) czy nawet Tunezji (ucieczką dyktatora za granicę).  Rosja to nie Afryka Północna. Ale w obronie reżimów  pojawiają się na Zachodzie podobne argumenty.  Z tym najważniejszym: po obecnej władzy może przyjść gorsza. Tak było z podtrzymywaniem w Egipcie Mubaraka, który miał nas chronić  przed terrorystami islamskimi.

Reklama
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump - król już jest nagi
Komentarze
Bogusław Chrabota: Prezydencie Nawrocki, czas na Radę Bezpieczeństwa Narodowego
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rządzenie zabójcze dla koalicjantów KO. Wybory będą wcześniej?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Szczyt Wołodymyr Zełenski-Władimir Putin w Budapeszcie? Trzeba to zablokować
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Gdy dzieje się historia, rząd i prezydent spierają się o to, kto ma krótsze spodenki
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama