Rodzina spięta w system

Za sprawą zamordowanego Szymona z Będzina wraca pomysł budowania bazy, która ma gromadzić dane na temat rodzin

Publikacja: 06.07.2012 00:42

Bartosz Marczuk

Bartosz Marczuk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Już sama nazwa wzbudza niepokój. Ma to być system śledzenia losów dziecka. Państwo kolejny raz, z chwalebnych pobudek rzecz jasna, chce wchodzić za próg domów obywateli. Gromadzić o nich wrażliwe dane. Kontrolować. A w razie czego oskarżać. Takie pomysły trzeba traktować z ogromną rezerwą.

Rodzina w Polsce na razie jest ostoją niezależności. Nie musimy borykać się z idiotycznymi przepisami nakazującymi nam, jak wychowywać własne dzieci. A tak jest już w niektórych krajach Zachodu, głośno krzyczą o tym także rodzime feministki. Chłopiec ciągle może bawić się żołnierzami i samochodami, a dziewczynka lalkami. Rodzice mogą prowadzać dzieci do kościoła, wymagać od nich szacunku i przestrzegania zasad.

To, co wydaje się nam oczywiste, wcale nie musi trwać wiecznie. Bo w wykoślawionych umysłach „postępowych elit" taki relikt jak wolność decydowania rodzin o własnym losie budzi niepokój.

Rodzina jest ostoją wartości. Oderwanie od tego kośćca zapewni państwu pełną kontrolę nad jednostkami. A wtedy można będzie plastycznie kształtować masy. Nieprzypadkowo w Huxleyowskim „Nowym wspaniałym świecie" dzieci przychodzą na świat z probówek, a w Orwellowskim „Roku 1984" nie ma już więzi rodzinnych.

Sprawa przemocy wobec dzieci jest ogromnie ważna. Nie możemy przechodzić nad nią do porządku dziennego. Trzeba tylko zadawać sobie pytania, czy dalsze rozszerzanie praw urzędników, kolejne rejestry, zbiory danych, kontrole i narażanie rodzin na oszczerstwa to najlepszy sposób na zapobieganie patologiom. Rodzi się także pytanie, czy w ten sposób nie zdejmuje się z nas wszystkich odpowiedzialności za krzywdę innych osób. Bo skoro jest system, to po co pukać do awanturującego się sąsiada?

Co ważne, aby tego rodzaju projekty były choć trochę wiarygodne, państwo powinno najpierw zadbać o sprawy o wiele bardziej prozaiczne – choćby o to, aby porzucone przez rodziców dzieci otrzymywały należne im alimenty. Tego problemu, choć jest o niebo łatwiejszy niż przemoc domowa, nie udało się rozwiązać. A skoro tak, to skąd wiara, że uda się stworzyć system zapobiegający rodzinnym tragediom?

Już sama nazwa wzbudza niepokój. Ma to być system śledzenia losów dziecka. Państwo kolejny raz, z chwalebnych pobudek rzecz jasna, chce wchodzić za próg domów obywateli. Gromadzić o nich wrażliwe dane. Kontrolować. A w razie czego oskarżać. Takie pomysły trzeba traktować z ogromną rezerwą.

Rodzina w Polsce na razie jest ostoją niezależności. Nie musimy borykać się z idiotycznymi przepisami nakazującymi nam, jak wychowywać własne dzieci. A tak jest już w niektórych krajach Zachodu, głośno krzyczą o tym także rodzime feministki. Chłopiec ciągle może bawić się żołnierzami i samochodami, a dziewczynka lalkami. Rodzice mogą prowadzać dzieci do kościoła, wymagać od nich szacunku i przestrzegania zasad.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne