Kto Giertychem wojuje...

Fakt, że reprezentowania Michała Tuska podejmuje się Roman Giertych, ma konsekwencje. Powierzenie tej roli politykowi, który nie ukrywa swoich ambicji w tej materii, czyni ze sprawy spektakl polityczny

Aktualizacja: 06.09.2012 00:06 Publikacja: 06.09.2012 00:06

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

A że bezrobotny młody człowiek sam nie podreptał do jednego z droższych prawników w Polsce, jest to spektakl z premierem po jednej stronie, mediami – po drugiej. To dokładne przeciwieństwo tego, co próbowano nam o tej historii opowiadać. Michał Tusk występuje w niej teraz w roli księcia bronionego wszelkimi siłami przez ojca króla.

Nie twierdzę, że historia wcześniejsza, zbuntowanego potomka, który nie ogląda się na rodziciela, jest nieprawdziwa. Po prostu zmieniła się sytuacja, Tusk uznał, że trzeba zrobić dla syna jak najwięcej. Czy jednak ta ostentacja wyjdzie sprawie tego syna i jego samego na zdrowie? Mam wątpliwości.

Inny wymiar tej historii to wojna z gazetami. „Wprost", „Fakt" i „Super Express" nie są bastionami prawicy. Po prostu wypełniały dziennikarskie obowiązki. Ale mają do czynienia z największym pieszczochem medialnym III RP, który jest jednocześnie głęboko przekonany, że dziennikarze niszczą go jak nikogo innego. To dlatego na „Super Express" poskarżył się z sejmowej trybuny.

I to nie jest tylko temat rozmów w premierowskim otoczeniu. Kiedy pracowałem w „Dzienniku", partia rządząca robiła, co mogła, aby wpływać na jego linię, a sam Tusk potrafił się na tę gazetę Axela Springera skarżyć... kanclerz Niemiec. Dlatego i tym razem, jak sądzę, nie skończy się na adwokackich sztuczkach Giertycha, zaczną się podchody, kołatanie do wydawców, sugestie zwolnienia naczelnych. Warto, aby to wiedzieli i młody Tusk, i Giertych, i wreszcie my wszyscy.

Inna sprawa to sposób, w jaki grają same media. „Wprost" spokojny wywiad z Jarosławem Kaczyńskim opatruje dyskredytującą okładką. Twarz prezesa z dopiskiem „Marzę o władzy" ma wystraszyć lemingoidalnych czytelników, choć przecież na pytanie o ewentualny powrót do rządzenia twierdząco odpowie każdy lider opozycji.

Możecie nie lubić Kaczyńskiego, ale walka z nim wszelkimi środkami czyni naszą politykę jeszcze bardziej bezalternatywną. W takim systemie wasze dziennikarstwo śledcze staje się hobbystyczną rozrywką, a wy sami łatwym celem partyjnej gry o to, aby wszyscy pisali to samo.

Autor jest publicystą „Uważam Rze"

A że bezrobotny młody człowiek sam nie podreptał do jednego z droższych prawników w Polsce, jest to spektakl z premierem po jednej stronie, mediami – po drugiej. To dokładne przeciwieństwo tego, co próbowano nam o tej historii opowiadać. Michał Tusk występuje w niej teraz w roli księcia bronionego wszelkimi siłami przez ojca króla.

Nie twierdzę, że historia wcześniejsza, zbuntowanego potomka, który nie ogląda się na rodziciela, jest nieprawdziwa. Po prostu zmieniła się sytuacja, Tusk uznał, że trzeba zrobić dla syna jak najwięcej. Czy jednak ta ostentacja wyjdzie sprawie tego syna i jego samego na zdrowie? Mam wątpliwości.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne