Można odnieść wrażenie, że pamięć o ofiarności Polaków ratujących w czasie okupacji niemieckiej Żydów z upływem czasu została przyćmiona przez rozliczenia z bestialskimi aktami antysemityzmu. Szczególnie proces ten się nasilił, gdy Jan Tomasz Gross wywołał swoimi skandalizującymi tezami debatę nad zbrodnią w Jedwabnem.
W tej sprawie zaszliśmy już jednak dość daleko. Nie ustają głosy narzekające na to, że wiele ciemnych kart polskiej historii pozostaje wciąż nieodkrytych. Jednocześnie podkreślanie zasług Polaków odbierane jest jako banalizacja dramatycznej przeszłości – bo przecież zostało już tyle na ten temat powiedziane i napisane, że trudno cokolwiek więcej do tego dodać.
Tymczasem fakty przemawiają za czym innym. Polacy plasują się na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o liczbę osób uhonorowanych medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Warto zwrócić uwagę na to, że w tym gronie nie brakuje osób, które przed wojną głosiły poglądy antysemickie. W momencie próby dostrzegały one w Żydach po prostu swoich bliźnich.
Niesienie pomocy skazanym na zagładę współobywatelom było aktem najwyższego bohaterstwa, na który nie każdego człowieka było stać. Nigdy nie jest dość przypominania o tym. Jeśli natomiast prześledzimy biografie Polaków zaangażowanych w ratowanie Żydów, to się okaże, że sporo z nich nie miało jakichś szczególnych predyspozycji do czynów bohaterskich. Tak było chociażby w przypadku, uwiecznionego w filmie Agnieszki Holland „W ciemności", lwowskiego cwaniaka Leopolda Sochy. Usiłując ocalić w kanałach swojego miasta kilkunastu Żydów, kierował się on na początku niskimi pobudkami. Brał za to od tych ludzi pieniądze. Kiedy jednak nie mieli oni już żadnych oszczędności, postanowił z narażeniem własnego życia dalej im pomagać.
Warto rzecz jasna pamiętać, że byli też tacy, którzy będąc świadkami makabrycznych wydarzeń, przechodzili odwrotną ewolucję. Ale Socha, podobnie jak wielu innych Polaków, w okolicznościach wojny moralnie dojrzał. I nawet komuś takiemu, niemieszczącemu się w hagiograficznym schemacie, przypadło drzewko w jerozolimskiej alei Sprawiedliwych.