Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na jeden znamienny fakt. W ostatnim czasie środowiska, które dopingują byłego proboszcza parafii w Jasienicy do buntowania się przeciwko władzom diecezji warszawsko-praskiej, wykonały olbrzymią pracę, żeby w przestrzeni publicznej utrwaliło się przekonanie o tym, iż „niezłomny” kapłan jest prześladowany z pobudek antysemickich. Bo przecież zaangażowany jest on w dialog Kościoła katolickiego z judaizmem.

Nie po raz pierwszy w III RP walka z antysemityzmem jest instrumentalizowana. A konkretnie – trzeba to stwierdzić wprost – instrumentalizowani są sami Żydzi. Okazuje się bowiem teraz, że miarą słuszności w jakiejkolwiek sprawie jest stosunek do nich. Można bowiem postawić pytanie: jak traktować Janusza Palikota, który jako pierwszy próbował ujawnić, o co chodziło księdzu Lemańskiemu, gdy mówił o „wysoce niestosownym zachowaniu” arcybiskupa Hosera?

Dlaczego takie pytanie jest zasadne? To przecież głosami posłów Ruchu Palikota odrzucony został w ubiegłym tygodniu w Sejmie rządowy projekt ustawy zezwalającej na ubój rytualny. A z powodu tego, że w Polsce będzie obowiązywał zakaz uboju rytualnego nasz kraj podlega coraz ostrzejszej krytyce społeczności żydowskiej. Być może jednak w przypadku Palikota to nieważne. Skoro bowiem dla lewicowo-liberalnych kręgów wojujących z antysemityzmem, polityk ten jest sojusznikiem w walce z Kościołem, to może wypada mu wybaczyć działania, które wyznawcy judaizmu traktują jako ich dyskryminujące.