Reklama

Najważniejszy dzień Obamy

Nie wiem, co prezydent Barack Obama powie dziś w nocy w orędziu TV o Syrii. Wiem natomiast, że decyduje się właśnie to, jak będzie oceniana jego prezydentura.

Publikacja: 10.09.2013 15:24

Rosjanie rozegrali tę partię po mistrzowsku. Johnowi Kerry'emu wymsknęło się podczas jednego z publicznych wystąpień, że interwencji w Syrii mogłoby nie być, gdyby tylko prezydent Asad oddał broń chemiczną pod opiekę międzynarodowej społeczności.

Zostawmy na chwilę na boku dyskusję o tym, czy dziecko zastrzelone przez snajpera nie powinno w nas budzić takiego samego oburzenia, jak dziecko zamordowaniem sarinem. Pomijając tę kwestię, Rosjanie natychmiast skorzystali z okazji i zaproponowali swoje pośrednictwo w doprowadzeniu właśnie do przekazania syryjskiej broni chemicznej międzynarodowym inspektorom.

Minęło ledwie kilkanaście godzin i oto syryjski MSZ zgodził się na rosyjską propozycję. Rosjanie wyrośli na tych, którzy ocalą świat przed kolejną wojną. Jednocześnie dali paliwo opozycji w Kongresie USA, gdzie wynik głosowania w sprawie rezolucji dającej prezydentowi wolną rękę staje się coraz bardziej problematyczny.

Rosyjska propozycja jest niemożliwa do przeprowadzenia. Syryjska armia ma tysiące ton broni chemicznej, laboratoria i składy porozrzucane od wybuchu wojny domowej w dziesiątkach miejsc. Część składów, jak np. duży skład w fabryce chemicznej pod Aleppo, znajduje się na linii frontu. Inne składy wpadły w ręce rebeliantów. Jak to skontrolować? Kto to ma robić – nieuzbrojeni inspektorzy ONZ? Ilu ich musi być w Syrii, by zapanować nad tym chaosem jednocześnie unikając śmierci z ręki którejkolwiek z dziesiątków frakcji tej wojny?

To świetna propozycja, by grać na zwłokę. Rozmowy, inspekcje i kontrole mogą trwać tygodniami i miesiącami. Potem raporty, analizy, debaty w Radzie Bezpieczeństwa ONZ – wojna może się w tym czasie toczyć spokojnie swoim rytmem. A że to Asad dziś ma w niej przewagę, więc gra na zwłokę jest jemu i tylko jemu na rękę.

Reklama
Reklama

Prezydent Obama musi dziś przedstawić Amerykanom i światu jasną koncepcję tego, co i jak chce osiągnąć w sprawie Syrii. Jeśli tego nie zrobi, a głosowanie w Kongresie zakończy się jego porażką (lub zostanie odsunięte w niebyt), jego prezydentura oficjalnie się zakończy. Przestanie być liderem międzynarodowej społeczności, bo jego deklaracje i ostrzeżenia przestaną być traktowane poważnie. Świat potrzebuje dziś liderów. Gdy prezydent USA jest jednym z nich, świat jest lepszym miejscem. Nie doskonałym, ale lepszym. A to już bardzo dużo.

Rosjanie rozegrali tę partię po mistrzowsku. Johnowi Kerry'emu wymsknęło się podczas jednego z publicznych wystąpień, że interwencji w Syrii mogłoby nie być, gdyby tylko prezydent Asad oddał broń chemiczną pod opiekę międzynarodowej społeczności.

Zostawmy na chwilę na boku dyskusję o tym, czy dziecko zastrzelone przez snajpera nie powinno w nas budzić takiego samego oburzenia, jak dziecko zamordowaniem sarinem. Pomijając tę kwestię, Rosjanie natychmiast skorzystali z okazji i zaproponowali swoje pośrednictwo w doprowadzeniu właśnie do przekazania syryjskiej broni chemicznej międzynarodowym inspektorom.

Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Karol Nawrocki z prezentem od Donalda Trumpa. Donald Tusk musi się cofnąć
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Aferka KPO. Czy wystarczy nie defraudować?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki rozmawiał z Donaldem Trumpem dzięki kanclerzowi Niemiec
Komentarze
Michał Płociński: Karol Nawrocki szybko przejął kontakty z Donaldem Trumpem. Uznał, że wóz albo przewóz
Komentarze
Rusłan Szoszyn: O czym nie mówi Maks Korż
Reklama
Reklama