Reklama

Najważniejsza kobieta świata

Teraz, już bez kampanii wyborczej na głowie, okaże się, jak Niemcy pod wodzą superkanclerz Angeli Merkel chcą wykorzystać silną jak nigdy pozycję w Unii Europejskiej.

Publikacja: 22.09.2013 20:31

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Trzecia kadencja to okazja do pokazania, na czym ma polegać hegemonia Niemiec, czy będzie nawiązywała do proeuropejskiej tradycji poprzednich kanclerzy, czy też niebezpiecznie zbliży się do wizji, którą w drastycznej formie widać na plakatach w czasie greckich demonstracji – przedstawiających Merkel z wąsikiem Führera.

Nowy rząd niemiecki ma pokazać, że w znękanej kryzysem Europie możliwe jest połączenie rozsądnej polityki gospodarczej z pobudzeniem wzrostu ekonomicznego i – co może najważniejsze – przywróceniem wiary, że młode pokolenia w wielu narodach europejskich nie są już na zawsze skazane na to, by żyć gorzej niż pokolenie ich dziadków i ojców. Największym problemem Unii Europejskiej, na razie tej starej, zachodniej – ale zaraz dotknie to i nowej, z naszego regionu – jest pogodzenie się z tym, że złoty wiek bezpowrotnie się skończył. Cudu przywrócenia wiary w atrakcyjność Unii dla przyszłych pokoleń ma dokonać Angela Merkel.

Od niej też w dużym stopniu będzie zależało, jak atrakcyjna będzie strefa euro, jak bezpieczne będą oszczędności Europejczyków. Biorąc pod uwagę dobry wynik w niedzielnych wyborach nowej partii, Alternatywy dla Niemiec, która z eurozony chciałaby swój kraj wyprowadzić, atrakcyjność ta może maleć. Co przedłuży polski dylemat, ile jeszcze czekać z decyzją na temat przyjęcia europejskiej waluty.

Angela Merkel powinna też dać odpowiedź na temat miejsca Niemiec w polityce światowej. Niepokojąco wyglądały ich poczynania na niedawnym szczycie G20 w Petersburgu, gdzie początkowo wyłamały się z chóru państw zachodnich w sprawie Syrii. Przez chwilę Niemcy w grze na geopolitycznej szachownicy znalazły się po jednej stronie z Rosją i Chinami. Czekamy na potwierdzenie, że Niemcy nie mają żadnych wątpliwości, iż w sprawach bezpieczeństwa i polityki wschodniej grają w jednej drużynie z Polską.

Czekamy też na potwierdzenie, że zniknięcie z głównej niemieckiej sceny Związku Wypędzonych z Eriką Steinbach naprawdę oznacza, że nie musimy się już obawiać pisania na nowo historii drugiej wojny światowej.

Reklama
Reklama

Oczekiwania są duże, wszak chodzi o najważniejszą kobietę świata i najważniejszego polityka Unii Europejskiej. W czasie trzeciej, pewnie decydującej dla jej miejsca w historii, kadencji.

Trzecia kadencja to okazja do pokazania, na czym ma polegać hegemonia Niemiec, czy będzie nawiązywała do proeuropejskiej tradycji poprzednich kanclerzy, czy też niebezpiecznie zbliży się do wizji, którą w drastycznej formie widać na plakatach w czasie greckich demonstracji – przedstawiających Merkel z wąsikiem Führera.

Nowy rząd niemiecki ma pokazać, że w znękanej kryzysem Europie możliwe jest połączenie rozsądnej polityki gospodarczej z pobudzeniem wzrostu ekonomicznego i – co może najważniejsze – przywróceniem wiary, że młode pokolenia w wielu narodach europejskich nie są już na zawsze skazane na to, by żyć gorzej niż pokolenie ich dziadków i ojców. Największym problemem Unii Europejskiej, na razie tej starej, zachodniej – ale zaraz dotknie to i nowej, z naszego regionu – jest pogodzenie się z tym, że złoty wiek bezpowrotnie się skończył. Cudu przywrócenia wiary w atrakcyjność Unii dla przyszłych pokoleń ma dokonać Angela Merkel.

Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Karol Nawrocki z prezentem od Donalda Trumpa. Donald Tusk musi się cofnąć
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Aferka KPO. Czy wystarczy nie defraudować?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki rozmawiał z Donaldem Trumpem dzięki kanclerzowi Niemiec
Komentarze
Michał Płociński: Karol Nawrocki szybko przejął kontakty z Donaldem Trumpem. Uznał, że wóz albo przewóz
Komentarze
Rusłan Szoszyn: O czym nie mówi Maks Korż
Reklama
Reklama