"Gazeta Polska" opublikowała w ostatnim numerze tekst na mój temat sugerujący obrażanie przeze mnie członków zespołu Antoniego Macierewicza, konformizm, zawodową degradację, etc. Przy okazji kilku wieloletnich kolegów z kręgów tej gazety znalazło dobrą okazję by mnie opluć. Rzecz we współczesnej Polsce na tyle typowa, że niemal nie godna uwagi, nie mniej, przez wzgląd na czytelników „Rzeczpospolitej" kilka kwestii pragnę wyjaśnić.

Antoni Macierewicz w liście otwartym w sprawie mojej osoby włożył mi w usta słowa i myśli, pod którymi nigdy bym się nie podpisał. Tragedię smoleńską uważam za wielkie narodowe nieszczęście i bolesne doświadczenie nie tylko dla indywidualnych osób, ale dla całego pokolenia. Jestem zdecydowanym zwolennikiem wyjaśnienia wszystkich okoliczności zdarzenia i pociągnięcia do odpowiedzialności ludzi, którzy ponoszą winę za ciąg wypadków, które doprowadziły do katastrofy. Nie wykluczam, że część tej odpowiedzialności jest po stronie przedstawicieli władzy publicznej. Cenię i szanuję wszystkich, którzy podejmują uczciwe i wolne od politycznego zacietrzewienia działania na rzecz wyjaśnienia okoliczności tragedii.

Zarazem jako człowiek i obywatel sprzeciwiam się wszelkim manipulacjom związanym z wydarzeniami smoleńskimi. Polityczne żerowanie na tragedii, niezależne z której strony sceny partyjnej wychodzi, uważam za haniebne. Nie czuję się również przekonany do żadnej z teorii spiskowych, które są wiązane z tragedią. Nikt mnie nie przekonał ani do wizji „rozpadnięcia się samolotu w powietrzu", ani do prawdopodobieństwa zamachu. Co więcej, epatowanie tymi pomysłami opinii publicznej uważam za szkodliwe. I na koniec powtórzę to w co wierzę najmocniej: współczesna Polska ma zbyt wiele cywilizacyjnych, politycznych i społecznych wyzwań, by główną osią sporu był Smoleńsk.

Bogusław Chrabota