Ukraina nie zdała egzaminu z niepodległości

Wszystko wskazuje na to, że na szczycie w Wilnie w przyszłym tygodniu Ukraina nie podpisze układu stowarzyszeniowego.

Publikacja: 21.11.2013 20:35

Jędrzej Bielecki

Jędrzej Bielecki

Foto: Fotorzepa, ms Michał Sadowski

Przyznaje to już nawet Aleksander Kwaśniewski, który jako wysłannik europarlamentu przez ostatnie kilkanaście miesięcy robił wszystko, aby skłonić Wiktora Janukowycza do spełnienia warunków Brukseli. W ten sposób władze w Kijowie po raz drugi odrzucają szanse na wyrwanie się spod wpływów Moskwy i stopniową integrację z Zachodem.

Po raz pierwszy taką możliwość stworzył Ukraińcom prezydent George W. Bush, oferując plan przystąpienia do NATO. Tym razem to kanclerz Angela Merkel była gotowa wyjść naprzeciw Janukowyczowi, aby powstrzymać plany odbudowy przez Władimira Putina postsowieckiego imperium.

To prawda, Bruksela popełniła błąd, stawiając jako warunek zawarcia umowy stowarzyszeniowej uwolnienie Julii Tymoszenko. W ten sposób sprawy strategiczne stały się zakładnikiem osobistej animozji ukraińskich przywódców.

Ale za porażkę szczytu w Wilnie ponoszą odpowiedzialność przede wszystkim sami Ukraińcy. Przez wiele lat władze w Kijowie nie chciały przeprowadzić trudnych reform rynkowych, do jakich namawiał je MFW. Z tego powodu ukraińska gospodarka stanęła na skraju zapaści i okazała się bezbronna wobec groźby embarga Władimira Putina. Ukraina okazała się państwem bezwładnym, gdzie doraźny interes bierze górę nad długofalową strategią modernizacji kraju. Państwem, którego kierunek rozwoju zależy od interesów poszczególnych oligarchów, osobistej rywalizacji polityków, a przede wszystkim nacisków Kremla.

Nie wiemy, co dokładnie obiecał premier Miedwiediew podczas tajemniczego spotkania z szefem ukraińskiego rządu w środę. Ale skutki wyboru Ukrainy są jasne. Prowadzona do tej pory polityka spowodowała, że poziom życia u naszego wschodniego sąsiada jest, zdaniem Banku Światowego, porównywalny do takich krajów jak Egipt czy Algieria, i aż trzykrotnie niższy niż w Polsce. Ta degrengolada będzie teraz trwała. Bo trzeciej szansy Zachód długo nie da Ukraińcom, o ile w ogóle się ona jeszcze kiedykolwiek pojawi.

Przyznaje to już nawet Aleksander Kwaśniewski, który jako wysłannik europarlamentu przez ostatnie kilkanaście miesięcy robił wszystko, aby skłonić Wiktora Janukowycza do spełnienia warunków Brukseli. W ten sposób władze w Kijowie po raz drugi odrzucają szanse na wyrwanie się spod wpływów Moskwy i stopniową integrację z Zachodem.

Po raz pierwszy taką możliwość stworzył Ukraińcom prezydent George W. Bush, oferując plan przystąpienia do NATO. Tym razem to kanclerz Angela Merkel była gotowa wyjść naprzeciw Janukowyczowi, aby powstrzymać plany odbudowy przez Władimira Putina postsowieckiego imperium.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka