„Cudny” – napisał francuski dziennik „L’Equipe” o sobotnim wyścigu Milan – San Remo. Wiosenny klasyk dał widzom to, co kolarstwo ma najlepszego – emocje i walkę do samego końca. Wygrał Mathieu Van Der Poel.
28-letni Holender pięć kilometrów przed metą oderwał się od małej grupki znakomitych rywali: Słoweńca Tadeja Pogacara, Belga Wouta Van Aerta i Włocha Filippo Ganny. Utrzymał przewagę aż do mety i na Via Roma w San Remo finiszował samotnie, triumfował w takim samym stylu jak 62 lata temu jego sławny dziadek, Francuz Raymond Poulidor.
Czytaj więcej
Przed tegorocznym sezonem aż 19 juniorów opuściło Polskę. To dla nich jedyna szansa, aby pójść w ślady Katarzyny Niewiadomej, Michała Kwiatkowskiego, Rafała Majki. W kraju młodzi kolarze nie mają perspektyw na rozwój.
Holender wygrał trzeci „Monument”, jeden z pięciu klasyków (Milan – San Remo, Tour des Flandres, Paryż – Roubaix, Liege – Bastogne – Liege, Il Lombardia). Z obecnie ścigających się kolarzy tyle samo zwycięstw w legendarnym cyklu ma Tadej Pogacar, który był w sobotę trzeci.
Chcą wygrywać zawsze
Van Der Poel, Pogacar, Van Aert, Słoweniec Primoż Roglić, Belg Remco Evenpoel to nazwiska, które powinny pojawiać się na liście zwycięzców najważniejszych tegorocznych wyścigów. W ubiegłym roku na 31 imprez rangi World Tour ta piątka wygrała 15. Jest jeszcze Duńczyk Jonas Vingegaard, który w 2022 roku był niespodziewanie pierwszy w Tour de France i w swoim mniej spektakularnym stylu, ograniczając starty, przygotowuje się do obrony tytułu.