Kolarstwo: Nadszedł czas kanibali

Sezon zaczyna się na dobre i wygląda na to, że będzie miał tych samych bohaterów co poprzedni. Niestety, Polaków wśród nich trudno się spodziewać.

Publikacja: 20.03.2023 03:00

Holender Mathieu Van Der Poel wygrał w sobotę pierwszy wielki klasyk sezonu, wyścig Milan – San Remo

Holender Mathieu Van Der Poel wygrał w sobotę pierwszy wielki klasyk sezonu, wyścig Milan – San Remo

Foto: Marco BERTORELLO/AFP

„Cudny” – napisał francuski dziennik „L’Equipe” o sobotnim wyścigu Milan – San Remo. Wiosenny klasyk dał widzom to, co kolarstwo ma najlepszego – emocje i walkę do samego końca. Wygrał Mathieu Van Der Poel.

28-letni Holender pięć kilometrów przed metą oderwał się od małej grupki znakomitych rywali: Słoweńca Tadeja Pogacara, Belga Wouta Van Aerta i  Włocha Filippo Ganny. Utrzymał przewagę aż do mety i na Via Roma w San Remo finiszował samotnie, triumfował w takim samym stylu jak 62 lata temu jego sławny dziadek, Francuz Raymond Poulidor.

Czytaj więcej

Wielka emigracja na dwóch kołach

Holender wygrał trzeci „Monument”, jeden z pięciu klasyków (Milan – San Remo, Tour des Flandres, Paryż – Roubaix, Liege – Bastogne – Liege, Il Lombardia). Z obecnie ścigających się kolarzy tyle samo zwycięstw w legendarnym cyklu ma Tadej Pogacar, który był w sobotę trzeci.

Chcą wygrywać zawsze

Van Der Poel, Pogacar, Van Aert, Słoweniec Primoż Roglić, Belg Remco Evenpoel to nazwiska, które powinny pojawiać się na liście zwycięzców najważniejszych tegorocznych wyścigów. W ubiegłym roku na 31 imprez rangi World Tour ta piątka wygrała 15. Jest jeszcze Duńczyk Jonas Vingegaard, który w 2022 roku był niespodziewanie pierwszy w Tour de France i w swoim mniej spektakularnym stylu, ograniczając starty, przygotowuje się do obrony tytułu.

Pozostali, a szczególnie 24-letni Pogacar i dwa lata młodszy Evenpoel są nazywani „kanibalami” . Chcą wygrywać zawsze i wszystko. Słoweniec tydzień temu spektakularnie ograł rywali w wyścigu Paryż – Nicea, był najlepszy na trzech etapach i  w klasyfikacji generalnej. Niektórych zniechęcił do kolarstwa. – Kiedy on przyśpieszał, czułem się jakbym spadał. Nie chcę w ten sposób przegrywać – mówił Francuz Romain Bardet, siódmy w wyścigu Paryż - Nicea.

W 2023 roku Pogacar ma już w statystykach dziewięć zwycięstw. Wygrywali także Evenpoel – w Wyścigu Dookoła Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Roglić – w Tirreno – Adriatico. Bez zwycięstwa pozostaje jedynie Van Aert, bardzo zawiedziony czwartą pozycją w Milan – San Remo. A mamy dopiero preludium sezonu kolarskiego, żyjącego od lat swoim stałym rytmem. Wiosna to tradycyjnie czas na klasyki. Najważniejsze z nich: Tour des Flandres (2.04), Paryż – Roubaix (09.04), Amstel Gold Race (16.04), Strzała Walońska (19.04), Liege – Bastogne – Liege (23.04). 

Potem przyjdzie czas na wielkie toury: Giro d’Italia (6.05 – 28.05), w lipcu – rozpoczynający się w Kraju Basków – Tour de France (1.07 – 23.07) i Vuelta a Espana (26.08–17.09). W nietypowym terminie – na początku sierpnia – rozegrane zostaną w Glasgow mistrzostwa świata.

Pojedyncze wyścigi pewnie będą wygrywać inni kolarze, ale ponownie zanosi się na sezon stojący pod znakiem dominacji tych samych zawodników. Może ta hierarchia zostanie naruszona w Tour de France. W ubiegłym roku Pogacar, dwukrotny zwycięzca „Wielkiej Pętli”, został niespodziewanie pokonany przez Vingegaarda. Duńczyk w Paryż – Nicea był trzeci. – Jonas nigdy nie był wiosną w tak dobrej formie. A najwyższą będzie miał w lipcu – zapowiedział Griescha Niermann, dyrektor sportowy grupy Jumbo-Visma.

W kolarskiej elicie w tym sezonie jeździ siedmiu zawodników z Polski: Kamil Gradek i Filip Maciejuk (Bahrain – Victoroius), Cesare Benedetti (Bora – Hansgrohe), Łukasz Wiśniowski (Education – EasyPost), Michał Kwiatkowski (Ineos), Łukasz Owsian (Arkea-Samsic), Rafał Majka (UAE Team Emirates). 

Ważne punkty

Polacy już dawno, nawet ci najlepsi, spadli do roli pomocników. Jeżeli ktoś miałby osiągnąć dobry wynik, to w dalszym ciągu Kwiatkowski albo Majka. Ten pierwszy - mistrz świata z 2014 roku, zwycięzca Milan – San Remo z 2017 roku, w ubiegłym roku triumfował w Amstel Gold Race. Wciąż jest ceniony w jednej z dwóch najbogatszych grup zawodowych – Ineos. Z brytyjskim zespołem ma kontrakt ważny do 2025 roku.

Ogromnie ważne są punkty w rankingu światowym. Polska zajmuje w nim 23. miejsce i gdyby podobnie było w rankingu olimpijskim (Międzynarodowa Federacja Kolarska jeszcze go nie opublikowała), dałoby to prawo do wystawienia w igrzyskach w Paryżu tylko jednego zawodnika.

Dużo lepiej jest u kobiet. Polki są dziewiąte, głównie za sprawą Katarzyny Niewiadomej, która już wzbudziła nadzieje na dobry sezon – była szósta w Strade Bianche. Kolarka grupy Canyon/Sram Racing ostatni Tour de France ukończyła na trzecim miejscu.

Kolarstwo bardzo się w ostatnim czasie zmieniło. Bez zatrudnionych w najlepszych grupach świetnych lekarzy, dietetyków i biomechaników niewiele się wskóra. Zawodnicy muszą liczyć kalorie, godziny snu, wygenerowaną moc na treningach. Kto się nie dostosuje, ten przegrywa albo odchodzi na emeryturę.

W 2022 roku kariery zakończyło pięciu bardzo znanych zawodników: Holender Tom Dumoulin, Belg Philippe Gilbert, Włoch Vincenzo Nibali, Hiszpan Alejandro Valverde i Australijczyk Richie Porte.

– Może nie wygrałem Tour de France, bo byłem zbyt ludzki, nie byłem maszyną. W mojej grupie Sky/Ineos przyjaźniłem się ze wszystkimi. Nie przesadzałem z dietą. Miałem ochotę na piwo albo hamburgera, to nie odmawiałem sobie. Kolarstwo wydawało mi się zawsze proste. Wchodzisz na rower i naciskasz na pedały. Dziś to także kwestia matematyki. W końcówce kariery byłem już tym zmęczony. Wchodziłem do autobusu zespołu i słuchałem młodych zawodników, którzy mówili o poziomie cukru, ilości białka w menu. Ja zawsze czułem się lepiej i byłem najlepszy, kiedy przytyłem kilogram – opowiadał Richie Porte w „L’Equipe”,

Pogacara nazwał „mentalną bestią”. To tłumaczy, dlaczego Słoweniec i jemu podobni wygrywają teraz tak często.

„Cudny” – napisał francuski dziennik „L’Equipe” o sobotnim wyścigu Milan – San Remo. Wiosenny klasyk dał widzom to, co kolarstwo ma najlepszego – emocje i walkę do samego końca. Wygrał Mathieu Van Der Poel.

28-letni Holender pięć kilometrów przed metą oderwał się od małej grupki znakomitych rywali: Słoweńca Tadeja Pogacara, Belga Wouta Van Aerta i  Włocha Filippo Ganny. Utrzymał przewagę aż do mety i na Via Roma w San Remo finiszował samotnie, triumfował w takim samym stylu jak 62 lata temu jego sławny dziadek, Francuz Raymond Poulidor.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Inne sporty
Rusza Grand Prix na żużlu. Bartosz Zmarzlik w pogoni za piątym złotem
Inne sporty
Polacy zaczynają mistrzostwa świata w cheerleadingu. Nadzieje są duże
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej