Polskim ratownikom udało się ocalić w Turcji 12 osób. Ale pomoc jest nadal potrzebna

Najtrudniejsza sytuacja po trzęsieniu ziemi nadal jest w Syrii. Organizacje pomocowe apelują o wsparcie dla ofiar kataklizmu.

Publikacja: 16.02.2023 03:00

Polscy ratownicy uratowali w Turcji 12 osób

Polscy ratownicy uratowali w Turcji 12 osób

Foto: AFP

Misję w Turcji zakończyła grupa ratownicza Husar Poland, w skład której wchodziło 76 strażaków i osiem wyszkolonych psów. Do Turcji wylecieli oni już następnego dnia po trzęsieniu ziemi. Polscy strażacy prowadzili akcję ratowniczą w mieście Besni, w którym wskutek trzęsienia ziemi zawaliło się blisko trzydzieści domów. Udało im się ocalić 12 osób.

W trakcie spotkania z polskimi strażakami mer miasta powiedział: – Uratowaliście ludzi, naszych braci i siostry, naszych bliskich, którzy byli uwięzieni pod gruzami. Kiedy straciliśmy nadzieję, odzyskaliście ją dla nas. Możecie traktować Besni jako swoją drugą ojczyznę.

Czytaj więcej

Trzęsienie ziemi pogrąży Syrię. Lekarze bez Granic apelują o pomoc

Polscy strażacy współdziałali w tym rejonie m.in. z ratownikami z Czech, Bułgarii, Wenezueli i Litwy.

Pomagają żołnierze

Chociaż z Turcji wyjechali ratownicy, nadal znajdują się tam 52 osoby wojskowego personelu medycznego. Prowadzą szpital polowy w Goksun. Udzielili pomocy już ponad 150 osobom.

– Planowane jest, że szpital będzie w Turcji dwa tygodnie, ale pobyt może być przedłużony na prośbę władz tureckich – mówi „Rz” kpt. Ewa Złotnicka z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Lekarze, pielęgniarki i ratownicy pracują przez całą dobę, na trzy zmiany.

Czytaj więcej

Trzęsienie ziemi z 6 lutego najtragiczniejsze we współczesnej historii Turcji

Z kolei przy bazie lotniczej Incirlik w mieście Adana stacjonują polscy żołnierze z IV zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego.

– To lotnisko jest hubem, przez który na teren Turcji dociera większość międzynarodowej pomocy. Polscy żołnierze wspierają tureckich żołnierzy w rozładunku i dystrybucji pomocy – dodaje kpt. Złotnicka. Polski kontyngent w Turcji liczy teraz do 80 żołnierzy.

Do Turcji został wysłany też wojskowym samolotem transport z pomocą humanitarną. Na tereny objęte kataklizmem trafiły agregaty prądotwórcze i namioty.

Na pomoc Syrii

Zdaniem naszych rozmówców najtrudniejsza sytuacja jest jednak w Syrii, gdzie trwa wojna domowa. Zaraz po trzęsieniu ziemi władze syryjskie nie przepuszczały przez granicę konwojów z pomocą, zmieniło się to dopiero teraz, gdy otworzono dwa przejścia z Turcją. Działania ratunkowe w Syrii prowadzą przedstawiciele Polskiej Misji Medycznej oraz zespoły Lekarzy bez Granic. Obydwie organizacje prowadzą zbiórki pieniędzy na pomoc dla poszkodowanych.

Ta ostatnia pomaga na miejscu już ponad 30 placówkom medycznym przyjmującym rannych, wzmacniając obsady szpitali i dostarczając materiały medyczne. Do akcji ratunkowych skierowanych zostało 90 karetek organizacji, a w miejscach najbardziej tego potrzebujących uruchomiono tzw. kliniki mobilne, udzielające pierwszej pomocy. Zwiększona została też liczba łóżek w prowadzonych przez organizację ośrodkach zdrowia. W rejonach dotkniętych trzęsieniem ziemi Lekarze bez Granic dostarczają również koce, jedzenie, urządzenia do gotowania i ogrzewania oraz artykuły higieniczne.

– Syria jest wycieńczona przez lata wojny, niestabilność polityczną, załamanie gospodarcze, epidemie – najpierw Covid-19, ostatnio również cholery – tłumaczy Draginja Nadażdin, dyrektorka polskiego biura Lekarzy bez Granic.

Czytaj więcej

Turcja: Jest miasto na południu, w którym nie zawalił się żaden dom

– To trzęsienie ziemi dodatkowo pogorszy sytuację materialną ludności, dodatkowo osłabi już bardzo słaby system opieki zdrowotnej, jeszcze zwiększy liczbę osób przesiedlonych, potrzebujących pomocy i opieki. Tak wielkie potrzeby będą wymagały znacznej i długofalowej pomocy międzynarodowej – uważa.

To także ofiary wojny

Zdaniem Draginji Nadażdin z perspektywy humanitarnej najważniejsza jest teraz pomoc dla osób przesiedlonych – które straciły dach nad głową lub boją się powrócić do swych domów ze względu na ryzyko ich zawalenia oraz wstrząsy wtórne.

– Tu potrzebne są podstawowe rzeczy – koce, żywność, paliwo, lekarstwa, pomoc psychologiczna dla osób, które w jednej chwili straciły swoich bliskich, dobytek, które były świadkami katastrofy o niespotykanej skali – opisuje.

Z relacji Ahmeda Rehmo, koordynatora projektu odpowiedzialnego za działania Lekarzy bez Granic w prowincji Idlib, wynika, że ze względu na braki w funduszach na pomoc humanitarną oraz problemy z dojazdem do wielu miejsc większość syryjskich szpitali już w momencie katastrofy mierzyło się z problemami i brakami w zaopatrzeniu.

– Transport z Turcji już był dużym wyzwaniem, a jedyne nadające się dla konwojów humanitarnych przejście graniczne w Bab al-Hawa było przedmiotem politycznych napięć. Po trzęsieniu ziemi przejście to zostało zamknięte na trzy dni, ruch na nim do tej pory jest niewielki. Organizacje humanitarne działające w północno-zachodniej Syrii sięgnęły do swoich zapasów na miejscu, ale dostarczenie pomocy z zewnątrz jest dziś bardzo pilne. Dwa miliony ludzi mieszka w obozach dla osób przesiedlonych, często w targanych wiatrem namiotach – opisuje Ahmed Rehmo.

Zaledwie tydzień przed trzęsieniem ziemi region nawiedziła śnieżyca. Warunki życia znacznie się pogorszyły.

Z relacji, którą otrzymaliśmy za pośrednictwem polskiego biura Lekarzy bez Granic, od Samara, pracownika organizacji, wynika, że odkopywanie ludzi spod gruzów jest bardzo czasochłonne, bo sprzętu praktycznie nie ma.

– Ludzie potracili ubrania i pieniądze. Nie mogą kupić nowych ubrań, piecyków, zapewnić schronienia. Domy zostały zburzone, ludzie przenieśli się do meczetów, szkół i schronisk. Potrzeby są ogromne i bardzo potrzebna jest pomoc z zewnątrz – relacjonuje.

6 lutego w prowincji Gaziantep w Turcji nastąpiło trzęsienie ziemi o sile 7,6 stopnia w skali Richtera. Z ostatnich informacji wynika, że zginęło ponad 41 tys. osób w obydwu państwach.

Misję w Turcji zakończyła grupa ratownicza Husar Poland, w skład której wchodziło 76 strażaków i osiem wyszkolonych psów. Do Turcji wylecieli oni już następnego dnia po trzęsieniu ziemi. Polscy strażacy prowadzili akcję ratowniczą w mieście Besni, w którym wskutek trzęsienia ziemi zawaliło się blisko trzydzieści domów. Udało im się ocalić 12 osób.

W trakcie spotkania z polskimi strażakami mer miasta powiedział: – Uratowaliście ludzi, naszych braci i siostry, naszych bliskich, którzy byli uwięzieni pod gruzami. Kiedy straciliśmy nadzieję, odzyskaliście ją dla nas. Możecie traktować Besni jako swoją drugą ojczyznę.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Klęski żywiołowe
Huraganowy wiatr w Tatrach: Wypadki w Zakopanem i Rabce-Zdrój. Nie żyje pięć osób
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Klęski żywiołowe
Płonie Biebrzański Park Narodowy. W akcji policyjny Black Hawk
Klęski żywiołowe
Warszawa. Ulewa sparaliżowała trasę S8. Wstrzymany ruch
Klęski żywiołowe
W Zielonej Górze spłonęła hala pełna śmieci
Klęski żywiołowe
Opanowany pożar hali z niebezpiecznymi substancjami pod Zieloną Górą