Trzęsienie ziemi pogrąży Syrię. Lekarze bez Granic apelują o pomoc

Tragiczne trzęsienie ziemi w Syrii i Turcji doprowadziło do śmierci tysięcy ludzi i spowodowało ogromne szkody materialne. Z perspektywy humanitarnej najważniejsza jest obecnie pomoc dla osób przesiedlonych – tych, które straciły dach nad głową, bądź boją się powrócić do swoich domów.

Publikacja: 15.02.2023 12:17

Trzęsienie ziemi pogrąży Syrię. Lekarze bez Granic apelują o pomoc

Foto: AFP

Jak mówi Ahmeda Rehmo, koordynator projektu, odpowiedzialny za działania Lekarzy bez Granic w prowincji Idlib w Syrii, ze względu na braki w funduszach na pomoc humanitarną oraz trudności w dostępie lądowym do wielu miejsc, większość syryjskich szpitali już w momencie trzęsienia ziemi mierzyło się z problemami i brakami w zaopatrzeniu. Transport z Turcji już wtedy był dużym wyzwaniem, a jedyne nadające się dla konwojów humanitarnych przejście graniczne w Bab al-Hawa było przedmiotem politycznych napięć. Po trzęsieniu ziemi przejście to zostało zamknięte na trzy dni. Ruch na nim do tej pory jest niewielki. Organizacje humanitarne, które działają w północno-zachodniej Syrii sięgnęły do swoich zapasów na miejscu, ale dostarczenie pomocy z zewnątrz jest dziś bardzo pilne. Dwa milion ludzi mieszka w obozach dla osób przesiedlonych, często w targanych wiatrem namiotach. 

Zaledwie tydzień przed trzęsieniem ziemi region nawiedziła śnieżyca. Warunki życia znacznie się pogorszyły. Obecnie coraz więcej osób jest zmuszonych do przeniesienia się do tych obozów, zostały też otwarte ośrodki recepcyjne, aby przyjąć większą liczbę osób przesiedlonych. W regionie Idlib jest ich obecnie 15, a w pięciu z nich uruchomiliśmy mobilne kliniki, w których zapewniamy pomoc medyczną. 

- W pierwszych dniach otrzymaliśmy bardzo niewiele pomocy międzynarodowej z zewnątrz. To, co jako Lekarze bez Granic robimy jest bardzo ważne, ale to ciągle kropla w morzu potrzeb. Te w tym regionie są ogromne. Każdego dnia nasze zespoły dzielą się z nami tragicznymi historiami. Niektórzy z tych, którzy przeżyli, stracili wszystko: domy, ubrania, dostęp do żywności, czasem część rodziny, pieniądze, wszystko - podkreśla Ahmeda Rehmo. - Obecnie zajmujemy się podstawowymi potrzebami, dostarczamy żywność i wodę, zapewniamy opiekę medyczną - dodaje. 

AFP

Wyzwania w niesieniu pomocy

Obecnie potrzebne są podstawowe rzeczy, takie jak koce, żywność, paliwo czy lekarstwa, a także pomoc psychologiczna dla osób, które w jednej chwili straciły swoich bliskich, swój dobytek, i które były świadkami katastrofy o niespotykanej skali. Pomocy psychologicznej potrzebują również ratownicy, świadkowie nieszczęścia wielu ludzi.

Lekarze bez Granic spodziewają się teraz wzrostu cen oraz braków na lokalnych rynkach żywności, co dodatkowo ograniczy do niej dostęp. Problemem będzie też brak paliwa oraz zapewnienie w krótkim czasie dużej ilości pomocy humanitarnej do Syrii.

Czytaj więcej

Trzęsienie ziemi. USA łagodzą sankcje wobec Syrii

Materialną pomoc humanitarną, w tym żywność, materiały medyczne, przedmioty pierwszej potrzeby, w rejon północno-zachodniej Syrii można dostarczyć jedynie przez przejście graniczne z Turcją, w Bab-Al.-Hawa. Niestety jest ono mało funkcjonalne, a prowadzące do niego dragi są w złym stanie. 

Jako medyczna organizacja humanitarna Lekarze bez Granic dołączyli do apelu, by przejście to pozostało otwarte oraz by stworzyć nowe punkty dotarcia dla pomocy humanitarnej. 

AFP

Trzęsienie ziemi jeszcze bardziej pogrąży Syrię 

„Jako Lekarze bez Granic obserwujemy pogarszającą się sytuację w Syrii od 2009 roku, prowadząc w tym kraju medyczne działania humanitarne. W momencie katastrofy nasz personel obecny w Syrii liczył ponad 500 osób. Obecnie jest wzmacniamy, wysyłamy do Syrii kolejne zespoły” – czytamy. Jak podkreślono, Syria jest wycieńczona przez lata wojny, niestabilność polityczną, załamanie gospodarcze oraz epidemie. 

Trzęsienie ziemi dodatkowo pogorszy sytuację materialną lokalnej ludności, osłabi już bardzo słaby system opieki zdrowotnej oraz jeszcze bardziej zwiększy liczbę osób przesiedlonych, potrzebujących pomocy i opieki.

Czytaj więcej

Trzęsienie ziemi z 6 lutego najtragiczniejsze we współczesnej historii Turcji

W całej Syrii, w efekcie 12 lat wojny, pomocy humanitarnej potrzebuje około 15,6 mln osób.  Łączna liczba osób przesiedlonych w kraju jest bliska natomiast 7 milionów. Są to głównie kobiety i dzieci, często żyjące w bardzo złych warunkach.

Przed trzęsieniem ziemi wśród 4-milionowej populacji 2,8 miliona stanowiły osoby przesiedlone. Jak podkreśla organizacja, tak wielkie potrzeby wymagają znacznej i długofalowej pomocy międzynarodowej. 

AFP

Relacje z rejonów odciętych od pomocy

Abdulbari, 19-letni Syryjczyk, pacjent Lekarzy bez Granic, mieszka, w Dżisr asz-Szughur, 30 kilometrów na południowy wschód od Idlibu.

„Kiedy zatrzęsła się ziemia, byłem akurat u mojej ciotki, która mieszka niedaleko. Trzęsienie ziemi obudziło nas w środku nocy, wszyscy zaczęli wybiegać z domów i krzyczeć na ulicach. We wsi domy są stare, wiele się zawaliło. Teraz ludzie mieszkają na ulicach, w namiotach, pod drzewami. Są biedni, nie mają innego schronienia. Wiem, że uratowano wiele dzieci, ale ich rodzice są wciąż pod gruzami. Słyszałem też, że wzywają wszystkich sprawnych fizycznie ludzi do pomocy w innych rejonach. Obrona cywilna jest przytłoczona potrzebami, nie poradzi sobie sama. Potrzebujemy sprzętu, ale teraz nie mamy nic.” 

Samar, personel medyczny Lekarzy bez Granic w północno-zachodniej Syrii. Pierwsze chwile trzęsienia ziemi

„Kiedy ziemia się zastrzęsła po raz pierwszy byłam w domu, w Azaz, z moim mężem i dziećmi. Spaliśmy. Mój mąż poczuł trzęsienie i mnie obudził. Wszyscy wybiegliśmy z domu w pidżamach, na bosaka. Byliśmy przerażeni i trzęśliśmy się zimna na deszczu. Nasz budynek chwiał się, trząsł na naszych oczach. Ludzie najpierw biegali w panice po ulicach, potem próbowali odjechać od budynków, wydostać się na otwartą przestrzeń. Budynki się trzęsły, odpadały od nich balkony i spadały samochody, niszcząc je kompletnie. Sceny były przerażające: ludzie uciekali z dziećmi na rękach, byle dalej od budynków. Uciekliśmy tak, jak z staliśmy, z pustymi rękami. Miałam na sobie jedynie szatę modlitewną, którą udało mi się zabrać z domu. Nie zdążyłam normalnie się ubrać. Odjechaliśmy samochodem i czekaliśmy. Ciągle słyszeliśmy o wstrząsach wtórnych, które powtarzały się do zmierzchu.” 

68-letni pacjent Lekarzy bez Granic z Termanin, w prowincji Idlib

"Po trzęsieniu ziemi moi dwaj synowie uciekli wraz z rodzinami z Jindires i przyjechali do mnie. Moja synowa była w ciąży i urodziła jak tylko pojawiła się w moim domu. Choruję na raka, kiedyś otrzymywałem leczenie w Turcji. Mój dom, składający się z dwóch pokoi, mieści teraz trzy rodziny. Nie mamy wystarczającej liczby koców, grzejników i innych podstawowych rzeczy, żeby zaspokoić potrzeby trzech rodzin. Czuję się bezradny, nie jestem w stanie zapewnić rodzinie żadnego wsparcia. Ci, ze społeczności, którzy otworzyli drzwi do swoich domów dla ludzi dotkniętych trzęsieniem ziemi, nie mają wystarczających środków, oni też potrzebują pomocy.” 

Mohammed, kierowca Lekarzy bez Granic, Atarib w prowincji Aleppo

„Widziałem matkę, którą wyciągnięto martwą, ale troje jej dzieci udało się uratować. Jedno po drugim. Jakby to był cud. Ratownicy najpierw wyciągnęli spod gruzu jedno dziecko i przekazali je do karetki. Gdy karetka miała już odjechać, wyciągnęli kolejne, więc zatrzymali karetkę i przekazali drugie dziecko. To samo powtórzyło się z trzecim dzieckiem. Ludzie wiwatowali ze szczęścia, mówili, że przez dwa dni nie mogli wyjąć matki i dzieci, a teraz przynajmniej dzieci żyją.” 

Obecna sytuacja ludności w północno-zachodniej Syrii

„Odkopywanie ludzi spod gruzów jest bardzo czasochłonne, sprzętu praktycznie nie było. Podobnie służb ratunkowych – odgruzowywaniem zajęli się prywatni ludzie, z własnej inicjatywy. Mój mąż dołączył do obrony cywilnej, aby pomóc wydobywać ludzi z gruzowisk. Robi to codziennie. Nasi przyjaciele też pomagają. Sprzętu, który można by do tego wykorzystać jest na północy kraju bardzo mało, za mało dla Jindires, Aleppo, Atarib, Maharem, Tramanin i innych miejsc. Ciągle nie mogę dojść do siebie po tym, co się wydarzyło. Nie mogę zmusić się, by wrócić do domu. Mąż próbuje mnie na to namówić, ale ja nie mam odwagi. Ludzie potracili swoje ubrania i pieniądze. Nie mogą kupić sobie nowych ubrań, piecyków, zapewnić schronieni. Domy zostały zburzone, ludzie przenieśli się do meczetów, szkół i schronisk. Potrzeby są ogromne i bardzo potrzebna jest pomoc z zewnątrz. Lokalne organizacje dostarczają namiotów i schronienia. Mieszkańcy i darczyńcy zbierają i wysyłają jedzenie, materace, koce. Ludzie pomagają sobie nawzajem, niektórzy starają się pozyskać datki z zagranicy, od swoich znajomych. Znakomita większość tych działań ma charakter lokalny i indywidualny. Prócz Lekarzy bez Granic, którzy dystrybuują koce i materiały pierwszej potrzeby, nie widziałam innych międzynarodowych organizacji humanitarnych w tym regionie. Państwa również nie pomagają.” 

Klęski żywiołowe
Stan wyjątkowy w Rosji. Tysiące ludzi zmuszonych do ewakuacji
Klęski żywiołowe
Ponad 4 tys. osób bez dachu nad głową. Klęska żywiołowa na południu Rosji
Klęski żywiołowe
Trzęsienie ziemi w Nowym Jorku. Nie ma informacji o zniszczeniach
Klęski żywiołowe
Tajwan nadal szuka zaginionych w czasie trzęsienia ziemi. 400 osób utknęło w hotelu
Klęski żywiołowe
Po trzęsieniu ziemi na Tajwanie: Ponad tysiąc rannych. Dziesiątki zaginionych