Reklama

Kserokopiarki obłożone haraczem

Czy w sądach, urzędach i na policji codziennie dokonywane są setki przestępstw? Tak wynika z przepisów. Żyją z nich dostatnio dwa stowarzyszenia.

Aktualizacja: 08.12.2008 10:02 Publikacja: 08.12.2008 03:44

Importerzy kserokopiarek muszą wnosić specjalną opłatę: od 1 do 3 proc. wartości każdego sprzedanego

Importerzy kserokopiarek muszą wnosić specjalną opłatę: od 1 do 3 proc. wartości każdego sprzedanego urządzenia. Na zdjęciu punkt usług ksero we Wrocławiu

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Importerzy kserokopiarek muszą wnosić tzw. opłatę reprograficzną: od 1 do 3 proc. wartości sprzedanego urządzenia. Chodzi o zrekompensowanie twórcom i wydawcom strat, jakie ponoszą z powodu masowego, nielegalnego powielania dzieł. Taki obowiązek nakłada prawo autorskie z 1994 r. i rozporządzenie ministra kultury z 2003 r.

[srodtytul]A może ryczałt na poczet mandatów?[/srodtytul]

W przepisach nie ma jednak rozróżnienia, czy kserokopiarka trafi do punktu powielającego skrypty dla studentów, czy do komend policji lub prokuratur. To właśnie bulwersuje dostawców.

– Od lat się dobijam, by ktoś odpowiedział na pytanie, czy sprzedawca kserokopiarki do sądu czy na komisariat handluje narzędziami do popełniania przestępstwa – mówi Barbara Pokorny, dyrektor zarządzający wrocławskiego Euroimpeksu, jednego ze znaczących importerów kserokopiarek. Firma dostarcza je m.in. do Ministerstwa Sprawiedliwości, MSWiA, urzędów celnych.

[b]Podobny obowiązek ustawa nakłada na importerów magnetofonów, magnetowidów, skanerów, a nawet papieru kserograficznego. Barbara Pokorny dziwi się, że wszyscy pogodzili się z tym – jak to nazywa – haraczem[/b]. – Dlaczego w analogiczny sposób importerzy samochodów nie płacą ryczałtem przynajmniej kilku mandatów za wykroczenia, które mogą popełnić ich przyszli użytkownicy, albo opłat na rzecz ofiar przyszłych wypadków drogowych?

Reklama
Reklama

Euroimpex odprowadza ok. 100 tys. zł opłat reprograficznych rocznie. Pieniądze trafiają do dwóch licencjonowanych przez resort kultury stowarzyszeń tzw. zbiorowego zarządzania: krakowskiej Polskiej Książki oraz kieleckiego Kopipolu. W 2006 r. dotrzymały ok. 2,4 mln zł, w 2007 r. – blisko 3,5 mln zł.

[srodtytul]Cenne procenty[/srodtytul]

Polska Książka i Kopipol mają obowiązek przekazać pieniądze stowarzyszeniom twórców. Ale na bieżącą działalność mogą zatrzymać do 30 proc. wpływów.

Tyle wziął w ubiegłym roku Kopipol. Zatrudnia na etatach cztery osoby, a na swoją działalność zatrzymał ponad pół miliona złotych. W swoim regulaminie zapisał nawet, że 10 proc. kwot należnych twórcom zasila fundusz socjalny stowarzyszenia. Zastrzeżenia do takiego podziału kwot w Kopipolu i wypłat dla twórców miał na początku ubiegłego roku minister kultury. Natomiast Polska Książka zatrzymała dla siebie 15 proc. wpływów. Z tych 230 tys. zł na wynagrodzenia (3,5 etatu) poszło blisko 180 tys. zł.

Na co, poza wynagrodzeniami, stowarzyszenia wydają pieniądze z opłat? Na analizy wyspecjalizowanych ośrodków badawczych mające ustalić, w jakim procencie naruszane są prawa poszczególnych kategorii twórców, np. muzyków czy pisarzy. – Poza tym na wizytacje punktów kserograficznych, biuro, procesy przeciwko importerom urządzeń reprograficznych, udział w postępowaniach karnych przeciwko piratom – wylicza radca prawny Andrzej Gąsiorowski z Kopipolu.

[srodtytul]Twórcy na końcu[/srodtytul]

Reklama
Reklama

Twórcy są ostatni w łańcuszku beneficjentów. Jak przyznał pełnomocnik Polskiej Książki na procesie, który wytoczył Euroimpeksowi, nie ma systemu odprowadzania części opłat do indywidualnych twórców. Są przekazywane w zbiorowych formach, np. na wystawy, stypendia.

Euroimpex przegrał proces z Polską Książką przed Sądem Najwyższym. Wciąż jednak próbuje udowodnić, że rozporządzenie ministra kultury jest niekonstytucyjne. Powołuje się na opinię prof. Błażeja Wierzbowskiego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, który drobiazgowo uzasadnił to w kilkudziesięciostronicowej ekspertyzie. Liczy, że po drugim procesie z Kopipolem Sąd Najwyższy skieruje sprawę do Trybunału Konstytucyjnego.

Pokorny poprosiła o interwencję rzecznika praw obywatelskich. – Nie mamy takiej możliwości, ale chętnie zapytalibyśmy o pogwałcenie zasady domniemania niewinności, ochrony własności i zasady rzetelnej procedury – mówi dyrektor zarządzający Euroimpeksu.

[b]Minister kultury Bogdan Zdrojewski, zapytany o opłaty reprograficzne nakładane na dostawców urządzeń do instytucji, powiedział, że nie zna bliżej tej sprawy.[/b] – Ale każdy absurd prawny należy usuwać z przepisów – zauważa. Resort zapewnia, że zajmie się tą sprawą podczas prac nad dużą nowelizacją prawa autorskiego. Przewidziano ją na przyszły rok.

Importerzy kserokopiarek muszą wnosić tzw. opłatę reprograficzną: od 1 do 3 proc. wartości sprzedanego urządzenia. Chodzi o zrekompensowanie twórcom i wydawcom strat, jakie ponoszą z powodu masowego, nielegalnego powielania dzieł. Taki obowiązek nakłada prawo autorskie z 1994 r. i rozporządzenie ministra kultury z 2003 r.

[srodtytul]A może ryczałt na poczet mandatów?[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Nieruchomości
Czy wspólnota mieszkaniowa może odmówić remontu balkonów i garażu? Wyrok NSA
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Oświata i nauczyciele
Uczniowie i nauczyciele alarmują w sprawie tzw. godzin basiowych. „To tykająca bomba”
Dane osobowe
Chciał usunięcia danych z policyjnego rejestru, by dostać pracę. Wyrok NSA
Sądy i trybunały
Sędzia z dwoma paszportami? Resort Żurka chce powrotu do zasady sprzed rządów PiS
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Nieruchomości
Kiedy można domagać się drogi koniecznej? Ważny wyrok Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama