Chodzi o projekt Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. Miałby on polegać na tym, że urzędy, uczelnie czy biblioteki byłyby zobowiązane do kupowania majątkowych praw do utworów wytworzonych przez instytucję publiczną lub finansowanych ze środków publicznych, mających wartość kulturową, edukacyjną lub naukową. Następnie byłyby one udostępniane, także w Internecie.
– Popieramy ideę otwartych zasobów publicznych, uważamy jednak, że projekt może doprowadzić do ograniczenia i zmonopolizowania dostępu społeczeństwa do wiedzy oraz zubożenia w sferze kultury, nauki i sztuki – mówił wczoraj o tym podczas konferencji Włodzimierz Albin, prezes PIK.
Według księgarzy najważniejsze mankamenty projektu to: brak rzetelnej oceny kosztów proponowanej reformy, nie tylko dla budżetu (koszty utrzymania i zabezpieczenia otwartych zasobów), ale także twórców. Projekt może też uderzyć w 15 tys. przedsiębiorców, głównie z branży wydawniczej, gdyż zaburzy konkurencję.
Wydawcy apelują o ponowne rozważenie założeń ustawy oraz o jak najszybsze upublicznienie projektu.
Dodajmy, że nieco wcześniej podobne stanowisko zajęło środowisko ZAiKS oraz Izba Wydawców Prasy. Co ciekawe, podobna jest opinia Ministerstwa Kultury.