Czy porównanie kogoś do Benita Mussoliniego byłoby dzisiaj uznane za komplement? Być może tylko we Włoszech, w środowiskach postfaszystowskich. Poza nimi włoski Duce ma zwykle opinię karykaturalnego przegranego dyktatora. Był jednak okres, gdy porównanie kogoś do Mussoliniego było uznawane za wielki zaszczyt. Świadczą o tym słowa modnej w latach 30. w USA musicalowej piosenki „You’re the Top!” napisanej przez Cole’a Portera, niezwykle popularnego wówczas kompozytora. Tekst piosenki jest dialogiem zakochanej pary, która obsypuje się nawzajem komplementami. Chłopak śpiewa więc: „Jesteś Luwrem/Jesteś melodią z symfonii Straussa”. Dziewczyna odpowiada mu natomiast: „Jesteś górą! Jesteś Wielkim Houdinim! Jesteś górą! Jesteś Mussolinim!”. Tekst tej piosenki został napisany w 1934 r. i wygląda na to, że wówczas Benito Mussolini był w USA uznawany za ikonę męskości. Jednak po tym, jak Włochy podbiły Etiopię i zaczęły się zbliżać politycznie do III Rzeszy, Cole Porter zmodyfikował słowa piosenki. Wyrzucił z tekstu wzmianki o Mussolinim i rymującym się z nim Houdinim, a wstawił w ich miejsce słowa: „Jesteś górą! Jesteś Mahatmą Gandhim! Jesteś górą! Jesteś Napoleonem brandy!”.
Duce moim światłem
W styczniu 1927 r. Winston Churchill, ówczesny brytyjski kanclerz skarbu, odwiedził wraz z rodziną Rzym. Podczas tej podróży spotkał również Mussoliniego. Rozmawiali przez półtorej godziny po francusku. Następnego dnia włoski dyktator zamieścił w partyjnej gazecie „Il Popolo d’Italia” bardzo pozytywny artykuł o brytyjskim polityku. Znalazło się w nim prorocze zdanie: „Ci, którzy wątpią w siłę oporu stawianego przez imperium brytyjskie, powinni zastanowić się nad niezłomnością tej postaci!”. Churchill był jeszcze bardziej zachwycony Mussolinim. „Co za facet! Straciłem głowę!” – mówił podczas konferencji prasowej w ambasadzie brytyjskiej w Rzymie. Przyszły brytyjski premier stwierdził, że „podobnie jak inni” nie mógł się oprzeć „jego urokowi, przyjemnemu i naturalnemu sposobowi bycia, jak również jego uroczystemu stylowi”. – Jestem pewien, że gdybym był Włochem, trwałbym z Wami od początku do końca w walce z leninizmem – zadeklarował Churchill. Sympatia do Duce pozostała mu na długo. W 1933 r. nazwał twórcę faszyzmu „największym żyjącym prawodawcą”. Jeszcze w czasie wojny korespondował z Mussolinim, namawiając go do opuszczenia sojuszu z Hitlerem i ponoć nawet obiecując oddanie Włochom części Grecji i Francji.
Czytaj więcej
Zawsze powtarzam, że włoskiego faszyzmu i ruchów jemu pokrewnych w XX-wiecznej Europie nie można analizować jedynie przez pryzmat osobowości dyktatorów. Te ideologie kształtowały się od czasu, kiedy ludność Europy zaczęła myśleć w kategoriach narodowych. W przypadku Italii ma to szczególne znaczenie.
Fascynację Mussolinim widać było też wśród ludzi, których obecnie postrzegamy jako wielkich humanistów i tytanów tamtych czasów. „Niestety, nie jestem supermanem takim jak Mussolini” – stwierdził Mahatma Gandhi, przywódca indyjskiego ruchu narodowego. Ów praktyk „oporu bez przemocy” odwiedził faszystowskie Włochy. Z jego wizyty zachowały się zdjęcia, na których Gandhi przytula do siebie dzieci z faszystowskiej organizacji młodzieżowej Balilla.
Sigmund Freud wysłał twórcy faszyzmu swoją książkę z dedykacją: „Benito Mussoliniemu – starzec pozdrawiający Władcę, Bohatera Kultury”. Z kolei Thomas Edison nazwał Duce „największym geniuszem czasów nowoczesnych”.