Kina wracają do formy. Repertuar im to utrudni. „Garfield” nie wystarczy

Po dobrym pierwszym kwartale 2024 roku operatorzy dużego ekranu w Polsce spodziewają się teraz słabszego okresu. „Garfield” sam sobie nie poradzi.

Publikacja: 15.05.2024 04:30

Kina wracają do formy. Repertuar im to utrudni. „Garfield” nie wystarczy

Foto: AdobeStock

„Akademia pana Kleksa” z ponad 2,9 mln widzów, „Diuna: część druga” z prawie 1,6 mln sprzedanych biletów, piąta część komedii „Kogel-mogel”, a także „Kung Fu Panda 4” oraz „Wyfrunięci” – to filmy, które sprawiły, że w pierwszym kwartale 2024 r. do kin w Polsce poszło o jedną piątą osób więcej niż rok wcześniej.

Kolejne kwartały będą pod względem repertuaru słabsze – sygnalizują przedstawiciele kin. W rezultacie zwyżki widoczne w minionym kwartale już się raczej nie powtórzą, choć kina dwoją się i troją, by ich oferta była atrakcyjna, i są tytuły, które mogą przyciągnąć większe grono widzów.

Strajki i sport podkopią widownię kin

We wtorek we francuskim Cannes ruszyła tegoroczna edycja prestiżowego festiwalu filmowego. Przy tej okazji Europejskie Obserwatorium Audiowizualne odtajniło raport „Trendy światowego rynku filmowego”, podsumowujący miniony rok.

Znalazły się w nim także dane dla Polski (za Polskim Instytutem Sztuki Filmowej). Zgodnie z nimi Polska należy do państw Europy, które najszybciej odbudowują frekwencję po pandemii Covid-19. W ub.r. kina w Polsce sprzedały 49,8 mln biletów. To o około 15 proc. mniej niż średnia w latach 2017–2019, ale o 19,3 proc. więcej niż w 2022 roku.

Danych za pierwszy kwartał 2024 roku – czy to dla naszego rynku, czy dla świata – w raporcie nie ma.

„Rz” uzyskała jednak dostęp do szacunków Heliosa (Grupa Agory) na ten temat. Mówią one, że w pierwszym kwartale br. kina w naszym kraju sprzedały 15,7 mln biletów, czyli o prawie 25 proc. więcej niż rok wcześniej. Nasi rozmówcy komentujący te szacunki wskazują, że w kolejnych kwartałach o zwyżki może być już trudno.

Takiego zdania jest np. Joanna Kotłowska, prezeska Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina. Problemem ma być repertuar – a właściwie brak tzw. blockbusterów i atrakcyjnych polskich produkcji w drugim i trzecim kwartale.

Tomasz Jagiełło, szef sieci kin Helios, wskazuje, że słabszy repertuar to m.in. efekt strajków twórców z Hollywood, które doprowadziły do opóźnień w produkcji. – Na dziś podtrzymujemy ocenę, że jest możliwe powtórzenie frekwencji zeszłorocznej – mówi nam. I dodaje, że byłby dobry rezultat.

Na uboższą z powodu strajków ofertę kin uwagę zwracają także autorzy raportu opublikowanego przy okazji Cannes. Widzą oni też inny problem, który przełoży się ich zdaniem na kinową frekwencję w nadchodzących kwartałach. Chodzi o istotne dla widzów wydarzenia sportowe: igrzyska olimpijskie w Paryżu i Euro 2024 w Niemczech.

Są jednak w branży także optymiści. Należy do nich Urszula Malska, szefowa jednego z największych dystrybutorów filmów kinowych – United International Pictures. – Widownia w polskich kinach w tym roku ma szansę być na poziomie pięćdziesięciu kilku milionów, ale wyniki filmów w kinach nie zależą tylko od dystrybutorów, ich oferty i kampanii reklamowych. Wpływ na wyniki mają też kina. To, w jaki sposób programują wyświetlanie filmów, jak obsługują klientów – oceniła w korespondencji z nami.

Rok animacji w kinach

Wśród filmów z portfela UIP, które w jej ocenie przyciągną znaczną widownię, menedżerka wymieniła komedię familijną „Garfield. The Movie”, na podstawie popularnego komiksu.

Na jej liście znalazła się też kolejna część przygodowej animacji dla najmłodszych: „Gru i Minionki: Pod przykrywką”. Malska liczy również na powodzenie animacji „Transformers. Początek” oraz „Dzikiego robota”. Uważa również, że pozycje dla widzów szukających nieco poważniejszej tematyki: romans „It Ends with Us” czy druga część „Gladiatora”, też powinny cieszyć się wzięciem.

Kina przygotowują się na słabszy czas. Organizują specjalne tematyczne pokazy i wyświetlają produkcje z dawnych lat, odwołując się do sentymentu widzów. To, że mocno stawiają na „Garfielda”, widać po licznych zaplanowanych seansach, na które trwa przedsprzedaż biletów.

– W czwartym kwartale powinno wystąpić znaczne wzmocnienie repertuaru – uważa Tomasz Jagiełło.

Pojawić mają się ponownie produkcje hollywoodzkie w większej ilości, a także produkcje polskie. Wtedy na ekrany wejść ma wspomniany przez szefową UIP „Gladiator"”, ale też „Władca pierścieni: Wojna Rohirrimów” (wcześniej zakładano, że premiera odbędzie się w kwietniu), „Mufasa. Król Lew”, a z polskich tytułów: „Kulej” oraz szósta część komedii romantycznej „Listy do M.”.

Jeszcze 2,3 mld widzów do odzyskania

5,2 mld biletów sprzedały kina na świecie w 2023 r. – wynika z raportu „Trendy światowego rynku filmowego” Europejskiego Obserwatorium Audiowizualnego. To oznacza widownię większą o ponad jedną piątą (22 proc.) niż w 2022 r., ale do rekordowej frekwencji z 2019 r. brakuje wciąż około 2,3 mld widzów.
Najwięcej biletów kupili w ubiegłym roku widzowie w Chinach, Indiach i Ameryce Północnej. Za nimi plasują się Meksyk, Francja (jedyna w pierwszej dziesiątce z krajów Unii Europejskiej), Japonia, Rosja, Korea Południowa oraz Brazylia.
Natomiast rynkami, które po pandemii najszybciej odbudowują frekwencję i gonią rekordy sprzed lat, są w TOP 10 Francja, Japonia i Brazylia. W tych krajach widownia kinowa była w ub.r. mniejsza niż uśredniona w latach 2017–2019 o około 15 proc.
W Unii Europejskiej jest kilka rynków, w tym Polska, które osiągnęły podobny wynik. Najlepiej radziła sobie Rumunia, gdzie różnica to już tylko 7 proc. W sumie europejskie kina odpowiadały w ub.r. za około 16 proc. światowej widowni: sprzedały 861 mln biletów, o 18,3 proc. więcej niż w 2022 r. 

Biznes
Jeden diament odmieni los zadłużonego mieszkańca Indii
Biznes
Unikalna kolekcja autografów sprzedana za 78 tys. funtów. Najdroższy Mao Zedong
Biznes
Japończycy kontra turyści. Ceny w restauracjach różne dla miejscowych i gości
Biznes
Wymiany aktywami nie będzie. Bruksela zabrania transakcji z Rosjanami
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Biznes
Bernard Arnault stracił w 2024 r. więcej niż jakikolwiek miliarder