„Pogląd, że skutki ekonomiczne epidemii koronawirusa osiągną swój szczyt przed końcem pierwszego kwartału wygląda teraz na bardzo kruchy. Cios w Chiny jest poważny, a globalne łańcuchy dostaw zostały mocno zakłócone. Chiny odpowiadają za 20 proc. PKB, a nie za zaledwie 4 proc. jak w czasie epidemii Sars w 2003 r. Dodajmy do tego wstrząs dla dużych gospodarek, takich jak Japonia, Korea Płd. i Włochy" - napisał w dzienniku „Financial Times" Nouriel Roubini, szef firmy Roubini Macro Associates.

Czytaj także: Czy koronawirus wywoła światowy kryzys? Rośnie ryzyko 

Jego zdaniem mało prawdopodobne jest to, by ożywienie gospodarcze w Chinach miało kształt litery „V”. Spodziewa się on, że raczej dojdzie do wolniejszego odbicia, a wzrost gospodarczy w Państwie Środka za cały 2020 r. wyniesie 2,5 proc.

Nie spodziewa się on również, by rządy i banki centralne były w stanie skutecznie walczyć z gospodarczymi skutkami epidemii. „Polityka fiskalna będzie reagowała bardzo wolno, jeśli w ogóle zareaguje, biorąc pod uwagę ograniczenia polityczne i inne. Bankom centralnym kończy się amunicja. Jak bardzo negatywne mogą stać się jeszcze stopy procentowe Europejskiego Banku Centralnego, Banku Japonii i innych banków?” – pyta Roubini.