Jill Biden była gościem tegorocznej konferencji ChangeMakes 2025, w Warszawie. Żona byłego prezydenta USA wygłosiła przemówienie, a potem wzięła udział w panelu dyskusyjnym z Jolantą Kwaśniewską, gdzie opowiadały o czasie spędzonym na stanowisku pierwszych dam.
Choć Jill Biden raczej stroniła od bezpośrednich aluzji i ocen polskiej polityki, niektóre z jej słów brzmiały niezwykle aktualnie. - Nie powinniśmy spędzać zbyt wiele czasu na rozkoszowaniu się przeszłymi osiągnięciami lub roztrząsaniu rozczarowań i niepowodzeń. Nie musimy być bogaci ani wpływowi, nie musimy mieć elitarnego kręgu znajomych ani nadludzkich talentów. Zamiast tego musimy po prostu zobaczyć, co pozostało do zrobienia, a następnie zabrać się do pracy. Właśnie o tym chciałabym dziś z wami porozmawiać. O sile, która moim zdaniem jest w rękach każdego z nas, bez względu na to, kim jesteśmy, aby czynić dobro na świecie i zarabiać na życie. I aby wprowadzać trwałe zmiany – mówiła Jill Biden.
Czytaj więcej
Joe Biden w wywiadzie dla BBC stwierdził, że naciski ze strony administracji Donalda Trumpa na Uk...
To były lata 70. Nosiłam włosy do pasa. Podobnie jak mężczyźni, z którymi się spotykałam
Opowiedziała także o początkach swojej znajomości z Joe Bidenem. Wspomniała, że sama pochodzi z rodziny wojskowych, miała idylliczne dzieciństwo, jej ojciec służył w marynarce wojennej podczas II wojny światowej, a rodzice byli szczęśliwym małżeństwem. - Wiedziałam, że zawsze chciałam dwóch rzeczy w życiu. Własnej kariery i małżeństwa takiego jak moich rodziców. Jako młoda kobieta postanowiłam więc znaleźć jedno i drugie – mówiła Jill. Swojego przyszłego męża spotkała w latach 70, ale jej pierwsze wrażenia były dość odległe od idylli.
– Nosiłam włosy sięgające do pasa. Podobnie jak większość mężczyzn, z którymi się umawiałam. Jak można się domyślić, kiedy u moich drzwi pojawił się przystojny, schludny młody senator, spojrzałam na jego idealny garnitur i skórzane mokasyny i pomyślałam: „Dzięki Bogu, że to tylko jedna randka” – mówiła w Warszawie Jill Biden, nagrodzona za tę dowcipną szczerość publiczność brawami publiczności. A jednak – ta jedna randka doprowadziła do związku i oświadczyn, a nawet ich serii. - Technicznie rzecz biorąc, było to pięć oświadczyn. Joe jest osobą wytrwałą – mówiła żona przyszłego prezydenta USA, która została nie tylko żoną senatora, ale też mamą dla jego synów (pierwsza żona wraz z córką zginęła w wypadku samochodowym – red.). Jill Biden była nauczycielką, zrobiła doktorat z pedagogiki, choć dopiero w wieku… 55 lat, ale podkreślała, że to były lata „niełatwe, ale były bogate w miłość i sens”, ponieważ nauczanie to jest to, kim jest, a bycie nauczycielem sprawia, że gorąco wierzy w siłę zmian. - Zmiany zachodzą każdego dnia w klasie. Twoja wiedza rośnie, a światopogląd się poszerza. I nagle rzeczy, które kiedyś wydawały się niemożliwe, są teraz w zasięgu ręki – mówiła Jill Biden, w motywacyjnej mowie w Warszawie.