Szefowie ugrupowań opozycji demokratycznej zgodnie twierdzą, że są dogadani co do tworzenia nowego rządu. Dysponują potrzebną do tego większością głosów w parlamencie. Alternatywy dla nich nie widać. W tej sytuacji wkrótce rozpoczną się zapewne rozmowy o wspólnym programie dla nowego rządu. Wyprzedzając nieco te wydarzenia, wzięliśmy pod lupę kwestionariusze z pytaniami o ważne kwestie gospodarcze, które przed wyborami wypełniły dla „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” wszystkie ogólnopolskie komitety wyborcze. Na ich podstawie spróbowaliśmy opisać zręby prawdopodobnego programu gospodarczego nowego rządu.
Punkty bezsporne
Większość ekonomistów, z którymi rozmawialiśmy przed wyborami i już po nich, jako pierwsze zadanie dla rządu wskazywała naprawienie relacji z Komisją Europejską i działania na rzecz odblokowania przyznanych Polsce unijnych pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. To 23 mld euro w dotacjach oraz 11,5 mld euro pożyczek, po które nie możemy sięgnąć z powodu sporu rządu PiS z KE o praworządność. Takie działania zapowiedziały też wszystkie ugrupowania, które najpewniej wkrótce utworzą rząd. Ekonomiści są zgodni: pieniądze z KPO pozwolą rozkręcić potrzebne gospodarce inwestycje, wesprą wzrost gospodarczy, pomogą walczyć z inflacją, a także ustabilizować sytuację finansów publicznych. Ich przegląd i porządkowanie to też jedno z pierwszych działań nowego rządu.
Wszystkie ugrupowania, które będą tworzyć nowy rząd, stanowczo odrzuciły możliwość podnoszenia wieku emerytalnego. Demografia jest jednak nieubłagana, nasze społeczeństwo szybko się starzeje, a firmy już dziś narzekają na brak rąk do pracy. Spodziewać się więc można zachęt do pozostawania na rynku pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego. I polityki imigracyjnej, która pozwoli zasilać rynek pracy pracownikami z zewnątrz dobranymi do jego potrzeb.
Cieszyć się mogą nauczyciele i pracownicy budżetówki. Mogą liczyć na szybkie i znaczące podwyżki wynagrodzeń, a w przyszłości także ich waloryzację.