Florence Lustman, przewodnicząca zrzeszenia firm ubezpieczeniowych France Assureurs, poinformowała w rozgłośni Franceinfo o różnych działaniach mających pomóc ofiarom zamieszek w kraju w ostatnich dniach. Wymieniła też pierwszą liczbę dotyczącą strat i szkód w 5800 dotychczas zgłoszonych przypadkach. — Jest to 280 mln euro, ale ostateczny rachunek będzie znacznie wyższy od 205 mln z 2005 r. — powiedziała. Wtedy zamieszki trwały 5 tygodni po tragicznym wypadku dwóch nastolatków, którzy uciekając przed policją schowali się w stacji transformatorowej i spłonęli w niej.
Teraz firmy ubezpieczeniowe proponują przedłużenie o 30 dni terminu zgłaszania szkód przez właścicieli sklepów, punktów sprzedaży papierosów i prasy. Propozycja dotyczy też obniżenia kosztów franczyzy. — Najważniejszy dla osoby poszkodowanej jest najszybszy kontakt z firmą ubezpieczeniową i złożenie skargi. Na prośbę rządu firmy zgodziły się przedłużyć z 5 do 30 dni termin zgłaszania strat — powiedziała Florence Lustman.
Czytaj więcej
Podpalanie aut, rabowanie sklepów, napady na bankomaty i walki z policją – fala zamieszek we francuskich miastach narasta. Prezydent Emanuel Macron niespodziewanie za agresję protestujących oskarżył treści w sieci, które „zatruwają głowy młodym”.
Firma BPCE nie będzie pobierać należności od małych firm za zniszczone mienie wynajęte w ramach franczyzy, a od osób fizycznych rat ubezpieczenia za spalony pojazd, o ile polisa obejmowała ubezpieczenie od pożaru. Axa France zniosła całkowicie opłaty z racji franczyzy wobec osób fizycznych, zachowała jedną formę franczyzy wobec małych firm, utworzyła doraźny fundusz solidarności, by pomóc najbardziej poszkodowanym.
Szef organizacji pracodawców Medef Geoffroy Roux de Bézieux ocenił w rozmowie z dziennikiem „Le Parisien” jeszcze wyżej finansowe skutki zamieszek. — Za wcześnie, by podawać dokładną liczbę, ale jest to ponad miliard euro, nie licząc strat w turystyce. Migawki wideo o zamieszkach, krążące po świecie niszczą wizerunek Francji — powiedział.