Debiut facebooka

Cena akcji giganta nie wystrzeliła w górę tak jak wcześniej jego konkurentów. Tłumaczy to rekordowa w historii branży wielkość jego oferty

Publikacja: 19.05.2012 00:43

Debiut facebooka

Foto: AFP

Wyczekiwany debiut giełdowy Facebooka nie przyniósł takiego wzrostu cen jego akcji, jakie pierwszego dnia notowań osiągnęły LinkedIn czy Groupon. Ale i tak przeszedł do historii jako największa taka transakcja w historii branży technologicznej.

Handel akcjami portalu społecznościowego opóźnił się i zaczął od ceny 42 dol. To o 10,5 proc. powyżej ich ceny emisyjnej (38 dol.). Potem zwyżka topniała, podczas gdy analitycy liczyli, że osiągnie ona 50 dol. – Z rynkowego punktu widzenia spółka była dobrze wyceniona, bo udało się za nią uzyskać pełną cenę – mówi jednak Łukasz Wejchert, były szef Onetu, który obecnie pracuje nad stworzeniem własnej grupy inwestycyjnej.

Liczona po emisyjnej cenie akcji wycena Facebooka sięgnęła 104 mld dol. Według Dealogic to rekord dla spółki wchodzącej na giełdę w USA. Na drugie miejsce spadł kurierski gigant UPS, który w dniu debiutu w 1999 r. wart był 67 mld dol. – Jeśli inwestycje giełdowe to coś pomiędzy oszczędzaniem a hazardem, to w tym przypadku znajdujemy się niebezpiecznie blisko hazardu – ocenia Tomasz Jażdżyński, prezes GG Network w Polsce (właściciel komunikatora Gadu-Gadu).

Zdaniem Marcina Przasnyskiego, wydawcy StockWatch.pl, na debiut Facebooka trzeba patrzeć jak na happening. – To jest eksperyment, jakiego jeszcze na rynku nie było – mówi. Mimo to długoterminowe perspektywy firmy Marka Zuckerberga budzą wątpliwości.

Akcje spółek internetowych, które weszły na amerykańskie giełdy od początku 2011 r. – było ich 31, w tym wspomniane Groupon i LinkedIn – pierwszego dnia notowań zyskały średnio 34 proc. względem ceny emisyjnej. Ale do czwartkowej sesji zwyżka ta stopniała do 8 proc. Przy tym rynkowa wartość aż 16 spośród tych firm była niższa niż w dniu debiutu. A żadna z nich nie była wyceniana (w ujęciu nominalnym) tak wysoko jak Facebook. – Żeby ta wycena miała sens, zysk Facebooka musiałby za cztery lata wynosić 6 mld dol. A jeśli oczekujemy zysku z inwestycji w tym okresie na poziomie 50 proc., zysk spółki musiałby sięgnąć ok. 9 mld dol. Według mnie to bardzo mało prawdopodobne – mówi Tomasz Jażdżyński.

Jak dodaje, portal nie jest też wolny od problemów. – Facebook ma ten sam problem co Google, który znacznie gorzej zarabia na tych internautach, którzy wyszukują przez niego informacji przez komórki niż przed komputerem. Mark Zuckerberg także nie ma na razie żadnego pomysłu na monetyzację rozwiązań mobilnych – mówi. Stworzenie dla spółki mobilnej strategii uważa też za priorytet Facebooka Łukasz Wejchert.

Debiut Facebooka jest przełomowym momentem w karierze założyciela portalu Marka Zuckerberga. Ostatnia edycja najbogatszych ludzi świata amerykańskiej edycji magazynu „Forbes" plasuje 27-letniego potentata na pozycji 35. z majątkiem wycenianym na 17,5 mld dol. Larry Page i Sergey Brin, założyciele Google'a, wyprzedzali go na tej liście o 11 pozycji z majątkami sięgającymi 18,7 mld dol.

Po debiucie, w czasie którego ze sprzedaży 30,2 mln swoich akcji Facebooka Zuckerberg pozyskał 1,15 mld dol., a jego posiadane w spółce w czasie emisji wyceniono na 19,1 mld dol., zapewne przegoni założycieli Google'a i możliwe, że w kolejnej edycji raportu uplasuje się w okolicach pierwszej dwudziestki. Na debiucie Facebooka dobrze wyszedł też... Bono. Muzyk, jako współzałożyciel firmy inwestycyjnej Elevation Partners, w 2009 r. kupił 2,3 proc. udziałów w portalu społecznościowym za 90 mln dol. Dziś warte są one około 2,4 mld dol.

– Zuckerberg musi udowodnić, że spółka wyłamie się z definicji portalu społecznościowego. Bo serwisy tego typu są trochę jak nowe knajpy: najpierw są modne i bywają tam trendsetterzy, potem chodzą tam wszyscy, a następnie nadchodzi czas, gdy klientów jest coraz mniej, bo miejsce przestało być modne – mówi Jażdżyński.

Zdaniem Marcina Przasnyskiego rozgrzewający wyobraźnię debiut przypadający  teraz, gdy otoczenie nie jest optymistyczne, ma duże znaczenie dla rynku. – Dzięki temu giełdą zainteresują się ludzie, którzy w innym przypadku by tego nie zrobili. Zainwestują w tę spółkę, bo jest modna, po to, by mieć choćby kilka udziałów. Od strony dużych inwestorów sprawa wygląda jak przy każdej innej spółce: wszystko jest kwestią popytu i podaży. Nikt nie potraktuje wyrozumiale tłumaczenia, że straciliśmy na Facebooku – uważa. Wysoka wycena Facebooka może spowodować wzrost wycen innych dużych firm z tego sektora: LinkedIn, Google'a czy Apple'a.

W piątek na parkiet trafiło 421,2 mln akcji Facebooka, ok. 15 proc. wszystkich: 180 mln walorów nowej emisji i 241,2 mln już istniejących.

Po debiucie Zuckerberg ma 503,6 mln z 2,74 mld akcji Facebooka oraz 55,8 proc. głosów na walnym zgromadzeniu udziałowców.

Historia największej oferty 2012 r.

Do amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) konieczny do przeprowadzenia pierwszej publicznej oferty formularz S-1 Faceboka trafił 1 lutego.  Tuż przed debiutem emocje poniosły nie tylko inwestorów, którzy na platformach obrotu udziałami w spółkach niepublicznych wyceniali walor Facebooka znacznie wyżej, niż wyniosły oficjalne widełki cenowe, ale i właścicieli Facebooka. Pierwotnie chcieli oni sprzedać w trakcie debiutu 337,4 mln akcji, w tym 180 mln papierów nowej emisji po 28 – 35 dol. za walor. W tygodniu debiutu wobec ogromnego zainteresowania akcjami widełki zostały jednak podniesione do 34 – 38 dol. za papier, a ostatecznie cena emisyjna została ustalona na górną granicę tego przedziału. Mało tego: na dwa dni przed debiutem właściciele firmy postanowili zwiększyć swoją pulę akcji sprzedawanych na Nasdaq i ostatecznie pula akcji, które trafiły do inwestorów, sięgnęła 421,2 mln. Z debiutu spółka i jej właściciele pozyskali łącznie 16 mld dol., choć jeszcze tydzień wcześniej mowa była maksymalnie o 11,8 mld dol. Przy wycenie jednego waloru na poziomie 38 dol. kapitalizacja spółki sięgała 104 mld dol., co daje horrendalnie wysoki wskaźnik kapitalizacji do zysku Facebooka na poziomie 102.

Wyczekiwany debiut giełdowy Facebooka nie przyniósł takiego wzrostu cen jego akcji, jakie pierwszego dnia notowań osiągnęły LinkedIn czy Groupon. Ale i tak przeszedł do historii jako największa taka transakcja w historii branży technologicznej.

Handel akcjami portalu społecznościowego opóźnił się i zaczął od ceny 42 dol. To o 10,5 proc. powyżej ich ceny emisyjnej (38 dol.). Potem zwyżka topniała, podczas gdy analitycy liczyli, że osiągnie ona 50 dol. – Z rynkowego punktu widzenia spółka była dobrze wyceniona, bo udało się za nią uzyskać pełną cenę – mówi jednak Łukasz Wejchert, były szef Onetu, który obecnie pracuje nad stworzeniem własnej grupy inwestycyjnej.

Pozostało 89% artykułu
Giełda
Lawina przejęć w USA?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Prześwietlamy transakcje insiderów
Giełda
Optymizm na giełdzie przygasł. Wyraźne cofnięcie indeksów na GPW
Giełda
Indeksy w Warszawie kontynuują ruch w górę
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Giełda
Norweski fundusz naftowy z kolejnym rekordem