Inwestorzy rozpoczynali wtorkową sesję w mieszanych nastrojach. Dzień wcześniej, co było sporym zaskoczeniem, indeksy od rana mocno zyskiwały na wartości. Druga część notowań nie była już jednak tak udana i giełdy europejskie oddały większość przedpołudniowych wzrostów. Przyczyniły się do tego spadki za oceanem. Amerykanie, inaczej niż Europejczycy, chłodno przyjęli informację, że Hiszpania wyciąga rękę do unijnych instytucji po 100 mld euro wsparcia, żeby ratować swoje banki.
Popołudniowe przeceny sprawiły, że na wykresach najważniejszych giełd naszego kontynentu pojawiły się brzydkie czarne świeczki z długimi górnymi cieniami sugerujące zmianę trendu. Początek wtorkowych notowań zdawał się jednak przeczyć, że inwestorzy będą teraz w pośpiechu zamykać pozycje w papierach wartościowych. WIG 20 na starcie tracił co prawda 0,11 proc. i znalazł się na poziomie 2162,39 pkt. ale już po chwili wyszedł nad kreskę. WIG spadał do 38711,15 pkt. czyli o 0,1 proc. Również w tym przypadku po kilku minutach indeks zaczął świecić na zielono. W górę ciągnęły go KGHM zyskujący 1,25 proc. i rosnące o prawie 1 proc. PKP BP. Jeszcze lepiej prezentowały się Bank Handlowy i Kernel. 0,9 proc. taniało za to GTC. Bogdanka spadała o 0,45 proc. Po 30 minutach obroty wynosiły nieco ponad 30 mln zł.
Na innych parkietach naszego kontynentu dzień również zaczął się na poziomach zbliżonych do poniedziałkowych zamknięć. CAC 40 zyskiwał 0,15 proc., DAX rósł o 0,21 proc. a FTSE 250 o 0,09 proc. Najlepiej radził sobie parkiet w Budapeszcie, który zwyżkował o 0,75 proc. Stawkę zamykał Bukareszt spadający 1 proc.
Nienajgorszy początek wtorkowych notowań sugerował, że inwestorzy uodpornili się już na kiepskie dane makroekonomiczne i kolejne tego typu informacje nie robią już na nich wrażenia. Można też zauważyć, że nie mają już ochoty miotać się próbując łapać lokalne dołki, żeby zarobić jakiekolwiek pieniądze. To może oznaczać, że nie wzrosty z dwóch poprzednich dni nie zostaną wykorzystane do zamykania pozycji w akacjach ale mogą stać się fundamentem do zwyżek większego kalibru zwłaszcza, jeśli zbliżające się wybory w Grecji (17 czerwca) wygrają siły zainteresowane dalszym ratowaniem tamtejszej gospodarki i pozostaniem w strefie euro.
Na rynku walutowym złoty, po gwałtownym osłabieniu w poniedziałek późnym wieczorem, we wtorek rano przystąpił do odrabiania strat. O godz. 9.30 euro taniało o 0,4 proc. do 4,3140 zł. Tyle samo taniał szwajcarski frank i kosztował 3,35 zł. Dolar taniał 0,45 proc. do 3,45 zł.