Według informacji skompilowanych przez agencję Bloomberga, oddziały inwestycyjne takich instytucji jak Morgan Stanley, Goldman Sachs, UBS, JP Morgan Chase, Deutsche Bank i Credit Suisse Group przeznaczyły na premie 37,9 miliarda dolarów, czyli 7 proc. mniej niż rok wcześniej. Jednak wszystkie te banki zwolniły w ubiegłym roku aż 9 tysięcy osób. „To czwarty rok z rzędu kurczenia się sektora bankowości inwestycyjnej" – uważa Alan Johnson, dyrektor Johnson Associates.
Sumy odłożone na bonusy będą więc rozdzielane wśród mniejszej grupy ludzi. Szacunki mówią więc, że indywidualne premie bądź pozostaną bez zmian, bądź będę nieco wyższe, w niektórych grupach nawet o 20 proc. w porównaniu z 2011 rokiem. O pieniądzach, jakie popłyną do bankierów, zwykli zjadacze chleba nie mogą tylko pomarzyć. Options Group szacuje, że maklerzy z tytułem wiceprezesa otrzymają średnio po 290 tysięcy dolarów, o około 5 proc. mniej niż rok temu.
Z kolei w funduszach hedgingowych wynagrodzenia mają być wyższe o 5 proc. Na rynku obligacji skok w górę powinien być poważniejszy – od 10 do 20 proc. „Ten cały sektor nadal jest przepłacany" – uważa James Gorman, dyrektor wykonawczy Morgan Stanley. Z pewnością jednak mniej niż kilka lat temu. Z raportu firmy Johnson Associates wynika, że w tym roku średnia wysokość premii na Wall Street będzie się wahać między 200 tys. a 250 tys. dolarów. Jeszcze w 2007 roku, przed kryzysem finansowym przeciętny bonus wyniósł 400 tys. dolarów. Z kolei urząd kontrolera Nowego Jorku, który przy obliczaniu premii używa mediany, szacuje, że tegoroczne premie będą wynosić średnio ok. 125 tys. dolarów.
Według firmy headhuntingowej Options Group co piąty pracownik nie będzie jednak mógł liczyć na żadne dodatkowe wynagrodzenie i to pomimo że mijający rok był na amerykańskich rynkach kapitałowych dość udany. Połowa pracowników na Wall Street spodziewa się w tym roku podwyżki premii. Jednak tylko 27 proc. przewiduje, że bonusy wzrosną w ciągu najbliższych trzech lat.
W tym roku banki na Wall Street starały się tonować oczekiwania w sprawie premii, chcąc uniknąć powtórki z ubiegłorocznych rozczarowań, które odbiły się na morale pracowników. Robert Dicks z Deloitte Consulting uważa, że w tym roku nie powinno być takich niespodzianek, ale kilka firm, np. Nomura Holdings czy UBS, wciąż zwalnia ludzi zajmujących się bankowością inwestycyjną.