W ubiegłym roku z GPW zniknęło siedem firm. W tym roku będzie ich więcej. – Do 10 czerwca zostało wykluczonych 6 spółek z rynku głównego. Euromark będzie siódmą (wykluczenie nastąpi z końcem dnia 28 lipca – red.) – poinformowała nas w piątek Marta Grajeta z biura prasowego GPW.
Akcje Euromarku zostają wycofane z obrotu, ponieważ minęło już pół roku od uprawomocnienia się upadłości likwidacyjnej. W kolejce do opuszczenia giełdy w najbliższych tygodniach czekają Polskie Jadło oraz Bomi. Władze obu spółek nie dają nadziei na zmianę formy upadłości z likwidacyjnej na układową. Zresztą inwestorzy na to raczej nie liczą. Akcje zarówno Polskiego Jadła, jak i Bomi tańsze już być nie mogą: w piątek wyceniano je na 1 grosz.
Na GPW jest też szerokie grono firm, które starają się o układ z wierzycielami. To m.in. PBG, Fota czy też Wilbo. Analitycy nie chcą oceniać, jak duże są szanse na zawarcie przez nie układu. Podkreślają jednak, że inwestycja w tego typu spółki może przynieść zysk, ale obarczona jest dodatkowym ryzykiem.
Eksperci nie mają wątpliwości: spowolnienie gospodarcze będzie jeszcze zbierać swoje żniwo. – Problemy będą mieć firmy, które mają zbyt dużo długu w strukturze pasywów, przy równoczesnych krótkich terminach zapadalności i konieczności rolowania zadłużenia – uważa Piotr Smoleń, prezes Turbine Asset Management.
Interpretując statystyki dotyczące wycofanych spółek, nie należy jednak wyciągać zbyt daleko idących wniosków. W tej grupie bowiem są nie tylko bankruci, ale też spółki przejmowane. W ostatnich latach to właśnie one stanowiły największy odsetek wycofań. Przykłady? Eko Holding, Zelmer czy też Elstar.