Mimo obiecującego początku notowań błyskawicznie inicjatywę na rynku przejęli sprzedający, spychając główne krajowe indeksy pod kreskę. Uwagę inwestorów przykuły poranne silne wzrosty oraz cena rynku ropy naftowej, co wielu graczu odebrało z ulgą. Niestety radość ta okazała się przedwczesna bo jeszcze przed południem notowania surowca zjechały pod kreskę powracając poniżej poziomu 30 dol. za baryłkę. To pociągnęło za sobą indeksy na giełdach Starego Kontynentu, które w ostatnim czasie bardzo nerwowo reagują na silne wahania na rynku surowców.
Na szczęście dla posiadaczy akcji, te w Warszawie nie dały się zepchnąć zbyt głęboko, stąd bilans wtorkowej sesji nie wygląda specjalnie przerażająco. WIG20, dzięki mobilizacji kupujących na finiszu sesji, zaliczył jedynie 0,23-proc. spadek., co na tle pozostałych rynków akcji prezentuje się całkiem pozytywnie. Najmniej powodów do zadowolenia wśród europejskich inwestorów mają gracze zza naszej zachodniej granicy, gdzie spadki były dużo bardziej dotkliwe.
Nie można zapominać również o czynnikach lokalnych. Sezon publikacji raportów na warszawskiej giełdzie nabiera tempa. Niestety nie zawsze były to informacje, na które czekał rynek. Informacja o dużych odpisach za 2015 rok zepchnęła o 4,6 proc. kurs akcji Tauronu. W tym przypadku jest ryzyko, że inwestorzy w ogóle nie zobaczą dywidendy. Ponadto sprzedający uaktywnili się na walorach trzech pozostałych spółek energetycznych PGE, Energi i Enei.
Z kolei na drugim biegunie, wśród drożejących spółek, pozytywnie wyróżniły się Pekao i Synthos. Wciąż wiele do życzenia pozostawiała aktywność krajowych inwestorów. W trakcie całej sesji właścicieli zmieniły akcje o wartości niewiele ponad 500 mln zł.