Gdy nadchodzą trudne czasy i Polacy łapią się za kieszenie, zazwyczaj zaczynają od ograniczania wydatków na rozrywki poza domem. W tej grupie są także wydatki na gastronomię. Raporty ARC Rynek i Opinia czy GfK Polonia wskazują, że takie oszczędności deklaruje grupa ok. 40–50 proc. ankietowanych. Widać to już w wynikach sektora.
Więcej firm ma kłopoty
Z danych wywiadowni Dun & Bradstreet przygotowanych dla „Rzeczpospolitej” wynika, że w 2022 r. gwałtownie wzrosła liczba zawieszanych działalności gastronomicznych. – To blisko 6,5 tys. punktów, co w porównaniu z końcem 2021 r. stanowi blisko 260-proc. wzrost – mówi Tomasz Starzyk, rzecznik Dun & Bradstreet. – Blisko 2/3 branży gastronomicznej jest w słabej kondycji finansowej. Jednocześnie aż 56 proc. badanych restauracji jest w kondycji raczej słabej i 12 proc. w bardzo złej – dodaje.
Analitycy zwracają uwagę, że powodem słabnącej sytuacji gastronomii, a zwłaszcza stałych punktów restauracyjnych, jest inflacja, wzrost stałych kosztów własnych, a przede wszystkim spadek liczby klientów.
– Mamy drugą falę popandemicznego kryzysu. Dla Polaków gastronomia to towar luksusowy, wyjście do restauracji to ostatnia pozycja na liście priorytetów. Najpierw trzeba opłacić media, zrobić zakupy i jak coś zostanie, to dopiero wtedy ewentualnie rozważana jest restauracja – mówi Jacek Czauderna, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej.