Apetyt firm na głodnych Polaków. Rynek dostaw jedzenia na zakręcie

Rynek dostaw jedzenia nad Wisłą znalazł się na zakręcie. Usługa dociera – w zależności od statystyk – tylko co do trzeciego lub czwartego Polaka. Tymczasem w Europie Zachodniej w jej zasięgu jest połowa mieszkańców.

Publikacja: 12.06.2025 04:43

Rynek dostaw jedzenia nad Wisłą znalazł się na zakręcie

Rynek dostaw jedzenia nad Wisłą znalazł się na zakręcie

Foto: Adobe Stock

W Polsce nie ma mocno zakorzenionej tradycji zamawiania jedzenia do domu lub pracy, jak to jest w Azji czy Stanach Zjednoczonych (tylko ten jeden kraj stanowi ponad jedną czwartą globalnego rynku takich dostaw). Ale mimo to firmy sektora szybkich dowozów liczą na zmianę naszych nawyków. Nie bez kozery w branży jest zresztą tak tłoczno – Uber Eats, Wolt, Pyszne.pl, Glovo, Stava czy Bolt Food to tylko niektóre z podmiotów mających apetyt na portfele głodnych Polaków.

Foto: Paweł Krupecki

Problemem nad Wisłą jest jednak wciąż ograniczony zasięg takich usług. Operatorzy, z którymi rozmawialiśmy, szacują, że możliwość zamawiania jedzenia ma u nas tylko co trzeci konsument. Z kolei analizy firmy Statista wskazują, że tzw. penetracja użytkowników na rynku usług dostaw posiłków w naszym kraju jest jeszcze niższa i sięga obecnie nieco ponad 27 proc. To bez wątpienia hamulec dla tego biznesu, ale jednocześnie i przestrzeń do szybkich wzrostów.

Czy czeka nas wojna cenowa?

– W Polsce widzimy silną kulturę samodzielnego gotowania. Zamawianie jedzenia traktowane jest jako specjalna okazja, a nie element codzienności. Czynniki te będą tracić z czasem na znaczeniu – przekonuje Katarzyny Frydrych, head of commercial w Glovo.

Na razie prawda jest taka, że na jednego Polaka średnio przypada zaledwie jedno zamówienie rocznie, gdy we Francji to prawie cztery, zaś w Korei Płd. – aż 20. A przy tym nawyki kulinarne to niejedyna bariera. W branży dostaw jedzenia napędem ma być model abonamentowy, ale na naszym rynku rozkręca się on ospale.

– Obserwujemy wolniejszy niż na Zachodzie rozwój „subscription economy”, jesteśmy nieco ostrożniejsi wobec opłat cyklicznych – przyznaje Frydrych.

Do tego dochodzi wspomniany ograniczony zasięg usług dowozu, a także fakt, że zaczęliśmy być bardziej oszczędni. W badaniu PwC „Voice of the Consumer 2024” dwie trzecie respondentów mówi o inflacji jako największym wyzwaniu, stąd przy zakupach pierwszym kryterium jest cena. I właśnie ten aspekt ma stać się kluczowym elementem walki o polski rynek. Firmy spodziewają się „agresywnej strategii promocyjnej” obecnych w tej branży graczy (co bez wątpienia odbije się na marżach w tym biznesie) i w konsekwencji dwucyfrowej dynamiki wzrostu sprzedaży w ciągu najbliższych paru lat.

– Branża ma do dyspozycji wiele narzędzi dotarcia do nowych konsumentów czy aktywizacji aktualnych użytkowników. Przykładem jest obniżanie bariery wejścia poprzez oferowanie darmowej pierwszej dostawy czy atrakcyjnych promocji. Takie okazje, jak walentynki, Black Friday czy wydarzenia sportowe, wpływają na pozyskanie nowych klientów – potwierdza Katarzyna Frydrych.

Czytaj więcej

Polacy zapłacą więcej za dostawy zakupów? Firmy z branży alarmują

Szacuje się, że promocje i obniżki przyciągają 47 proc. kupujących online, co czyni politykę rabatową najskuteczniejszym narzędziem walki o klienta. Stąd firmy tzw. sektora food delivery są optymistami.

Jednak ograniczona marża i ostra walka konkurencyjna to sygnał, że nie wszyscy przetrwają tę batalię. Marek Cynowski, współzałożyciel start-upu Rebel Tang, podkreśla, że polski rynek food delivery jest unikalny na poziomie świata, bo działa tu aż pięciu globalnych graczy. Paweł Aksamit, prezes Stavy, również wskazuje – obok takich barier na koszty zatrudnienia i niedostateczny popyt – właśnie na zbyt dużą konkurencję na rynku.

Tak mamy gonić Zachód

Każdy z graczy wierzy, że wzrosty nad Wisłą przyjdą, bo na naszym rynku są fundamenty w postaci coraz wyższych dochodów Polaków, rosnącej cyfryzacji płatności i wciąż dużego dystansu do odrobienia względem bardziej zaawansowanych w dostawach jedzenia rynków. Wystarczy wspomnieć, że w Chinach w każdej minucie realizowanych jest – jak podaje „China Daily” – aż 56 tys. dostaw, zaś w Tajlandii przeszło 20 proc. użytkowników korzysta z aplikacji do zamawiania od trzech do sześciu razy w tygodniu (sondaż Rakuten Insight 2024). Grand View Research prognozuje, że globalna wartość tego rynku do 2030 r. będzie rosła w tempie średnio 9 proc. rocznie. Tymczasem owa dynamika nad Wisłą ma być znacznie większa. A właściwie już jest imponująca. Według Katarzyny Frydrych kategoria dostaw rozwija się w tempie dwucyfrowym.

– Na podstawie mojego doświadczenia w branży FMCG mogę zapewnić, że tak dynamiczny wzrost to rzadkość. Patrząc na potencjał, w tym wielkość i penetrację rynku, liczbę graczy oraz fakt, że coraz więcej podmiotów decyduje się na wejście w „delivery”, możemy się spodziewać, że ta dynamika będzie się utrzymywać co najmniej przez kolejne 24–36 miesięcy – komentuje menedżerka Glovo. – Osiągnięcie pułapu 45–50 proc. populacji korzystającej z takich usług możliwe jest w perspektywie trzech–pięciu lat. Jednocześnie wzrośnie też częstotliwość korzystania z opcji dostawy – kontynuuje. I zaznacza, że pomoże w tym poszerzanie oferty podmiotów dostępnych w dostawie.

– Współpracujemy z liderami branży, takimi jak McDonald's, Biedronka czy Mex Polska. Ale wiele topowych restauracji czy sieci handlowych jest jeszcze jednak przed etapem dołączenia do takiego modelu dostaw – dodaje nasza rozmówczyni.

Czytaj więcej

Pyszne.pl wychodzi poza restauracje. Dostarczy paczki

Dostawy jedzenia obejmują nie tylko gotowe posiłki z restauracji, ale też np. produkty żywnościowe ze sklepów oraz dania z tzw. wirtualnych restauracji. Na świecie rozwinął się bowiem koncept „cloud kitchen”, czyli obiektów gastronomicznych nieposiadających fizycznych lokali z tradycyjną salą dla gości, a jedynie kuchnię, w której przygotowuje się dania na wynos i dostawę. Taki model biznesowy to odpowiednik znanych w sektorze q-commerce (szybkich dostaw) sklepów określanych mianem „dark store” (placówki, przeważnie spożywcze, będących w praktyce małymi magazynami i świadczącymi wyłącznie obsługę zamówień online). Pomimo okresowego boomu na model „cloud kitchen” takie biznesy wciąż pozostają nad Wisłą niszą. Globalnie jednak zyskują mocno na znaczeniu, o czym może świadczyć to, że właśnie na tę branżę postawił Travis Kalanick, twórca Ubera. W naszym kraju w takie obiekty w Warszawie i Krakowie zainwestowała Żabka (stanowią zaplecze dla internetowych zamówień dań fast food w ramach usług Jush!), koncept ten rozwija również wspomniany Rebel Tang.

Kurier z żywnością. Nowy trend

W ramach q-commerce spory potencjał mają również dostawy żywności (tzw. e-grocery). Dziś to jeden z najszybciej rozwijających się segmentów w polskim e-handlu, wyceniany na ok. 4 mld zł, z perspektywami wzrostu w ciągu najbliższych trzech lat do poziomu nawet 14 mld zł. Na dostawy takich zakupów postawiło np. DPD, uruchamiając specjalną platformę – Market Świeżości. Świeże produkty oferuje tam już 70 podmiotów. Kurierski gigant twierdzi, że widzi rosnący popyt na zakup w sieci artykułów spożywczych.

– Konsumenci nie tylko poszukują wygody, ale też coraz bardziej świadomie wybierają produkty wysokiej jakości, często od lokalnych producentów. Rosnąca popularność tego trendu nie jest przypadkowa – Polacy zaczęli szukać alternatywnych sposobów na zakupy i przekonali się, że produkty świeże mogą być dostarczane równie skutecznie jak elektronika czy kosmetyki – zauważa Renata Zyśk, kierownik ds. sprzedaży DPD Food.

Czytaj więcej

Sieć Carrefour łączy siły z popularną platformą do zamawiania jedzenia

Oferta obejmuje m.in. odbiorców w Łodzi, Trójmieście, Bydgoszczy, Toruniu, aglomeracji śląskiej czy we Wrocławiu. Operator twierdzi, że w zasięgu usług transportu żywności DPD Food znajduje się już blisko 50 proc. Polaków. Boom na szybkie dostawy spożywcze zapewne do naszego kraju dopiero zawita.

– Oczekiwania klientów dotyczące szybkości dostawy stale rosną. Dostawa następnego dnia staje się standardem, a coraz więcej firm inwestuje w rozwiązania umożliwiające realizację zamówień tego samego dnia. W Indiach sektor q-commerce zdominował rynek e-grocery, odpowiadając za dwie trzecie wszystkich zamówień w 2024 r. – tłumaczy Łukasz Łukasiewicz, operations manager w SwipBox Polska. – Platformy oferujące dostawy w ciągu minut zyskały na popularności, choć stoją przed wyzwaniami związanymi z rentownością – zastrzega.

W Polsce nie ma mocno zakorzenionej tradycji zamawiania jedzenia do domu lub pracy, jak to jest w Azji czy Stanach Zjednoczonych (tylko ten jeden kraj stanowi ponad jedną czwartą globalnego rynku takich dostaw). Ale mimo to firmy sektora szybkich dowozów liczą na zmianę naszych nawyków. Nie bez kozery w branży jest zresztą tak tłoczno – Uber Eats, Wolt, Pyszne.pl, Glovo, Stava czy Bolt Food to tylko niektóre z podmiotów mających apetyt na portfele głodnych Polaków.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gastronomia
Starbucks walczy o chińskich klientów. Ceny mają być „bardziej przystępne”
Gastronomia
Ceny kawy biją rekordy. Magazyny są puste, rynek przygotowuje się na poważny kryzys
Gastronomia
Dobry początek roku w restauracjach. Mimo długów optymizm wraca na rynek
Gastronomia
KFC już nie z Kentucky. Wielkie przenosiny giganta
Gastronomia
Pizzerie tracą klientów. Efekt Żabki czy boom na kebab?