Granty z programu "Innowacyjna gospodarka" pt. "Paszport do eksportu", których celem jest wsparcie firm planujących rozszerzenie działalności eksportowej przydzielane są w dwóch etapach. Najpierw firma przygotowuje plan rozwoju eksportu zlecając go zewnętrznej firmie doradczej, na co maksymalnie może uzyskać 10 tys. zł dotacji, a następnie ten plan wdraża na co może otrzymać do 200 tys. zł. Choć 8 października br. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości zamknęła szósty już nabór wniosków na te dotacje to stopień wykorzystania pieniędzy jest znikomy mimo, że cieszą się one wśród firm popularnością. - Wynika to w dużej mierze z opieszałości urzędników, którzy miesiącami odpowiadają na pisma od firm dotyczące np. prośby o podpisanie aneksu do umowy i równie długo wypłacają dotacje co prowadzi do tego, że przedsiębiorcy rezygnują z realizacji planu rozwoju eksportu - krytykuje poczynania urzędników Zbigniew Kurant, prezes lubelskiej spółki GT 85. Jego firma otrzymała pieniądze na przygotowanie planu, ale gdy zaczęła go wdrażać zaczęły się kłopoty.

- Prawie pół roku czekaliśmy na aneks do umowy i kilka miesięcy na pieniądze mimo, że plan już realizowaliśmy wyjeżdżając na targi. Nie doczekaliśmy się zwrotu poniesionych kosztów i ostatecznie zrezygnowaliśmy z dotacji - tłumaczy Kurant dodając, że firma nadal stara się o nowe rynki zbytu, ale już wyłącznie z własnych środków. Urzędnicy z PARP odpowiadają, że pieniądze dla firmy już czekały, ale przedsiębiorca wycofał się z realizacji planu.

Na opieszałość urzędników narzekają też jednak eksperci z firm doradczych. - Jako firma specjalizująca się w poszukiwaniu partnerów handlowych na rynkach zagranicznych napotykamy wiele przykładów firm, które rezygnują z realizacji strategii przedstawionych w zaakceptowanych już planach rozwoju eksportu - mówi Szymon Karpiński, prezes firmy doradczej Sotres. - Niektóre firmy rozwiązują umowy mimo tego, że wcześniej wydały cześć środków na wsparcie działań eksportowych z własnej kieszeni. Powodów jest kilka, ale główną przyczyną są bariery biurokratyczne i wydłużające się procedury, ale także słaba jakość samych planów - dodaje. Na ich słabość, a nawet powielanie zwraca też uwagę Jerzy Kwieciński, prezes Fundacji Europejskie Centrum Przedsiębiorczości. - Lepiej byłoby, aby sam przedsiębiorca napisał co zamierza zrobić, a nie powstawały często sztampowe plany tworzone przez doradców - tłumaczy.

- Docierają do nas sygnały o problemach związanych z dofinansowaniem działań eksportowych - dorzuca Marzena Chmielewska, dyrektor Departamentu Europejskiego w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. - Przyjrzymy się szczegółowo co się dzieje z dotacjami - kończy.