Anna Słojewska z Brukseli
Na szczycie 13–14 grudnia przywódcy UE mają dyskutować o tym, jak zakończyć budowę prawdziwej unii walutowej. Jednym z jej koniecznych atrybutów jest własny budżet. Na świecie nie ma drugiego takiego obszaru gospodarczego, który miałby własną walutę, ale nie dysponowałby żadnymi środkami budżetowymi. Na tę potrzebę odpowiada raport Hermana Van Rompuya.
Przewodniczący Rady Europejskiej wraz z szefami Komisji Europejskiej, eurogrupy i Europejskiego Banku Centralnego przygotował mapę drogową dla strefy euro. Przewiduje ona stworzenie odrębnych „zdolności fiskalnych". Język tej propozycji jest na tyle ogólny, żeby mieć pewność, że nic nie wydarzy się z dnia na dzień. Ale na tyle konkretny, żeby dostrzec nieuniknioność tego procesu.
– Na samym szczycie żadna konkretna decyzja nie zostanie podjęta. Odrębny budżet wymaga fundamentalnej politycznej decyzji o transferze kompetencji narodowych. Ale widać, że debata się rozwija, i jestem przekonany, że w końcu doprowadzi do powstania takiego budżetu – mówi „Rz" Guntram Wolf, dyrektor brukselskiego think tanku Bruegel.
Raport Van Rompuya przewiduje dwie fazy tego procesu. Najpierw w 2013 roku mogłaby zostać przedstawiona bardzo ograniczona koncepcja tzw. kontraktów reformatorskich. Czyli kraj zobowiązałby się do określonych reform strukturalnych, np. na rynku pracy, a w zamian mógłby dostać pomoc finansową z nowego mechanizmu. Zdaniem Van Rompuya powinien on być w tej fazie otwarty również dla państw spoza strefy euro.